Niespodziewana randka


COMING SOON HOUSE ADVERTISING ads_leader
China's flag
Asia » China » Liaoning » Shenyang
November 6th 2013
Saved: March 29th 2018
Edit Blog Post

...czyli chlopstwo z zupelnie innej, bardziej sympatycznej strony poznawane.

Ta historyjka bedzie zrozumiala lepiej dla kazdego, kto przeczytal chocby jedna ksiazke Pearl Buck.

Lazilem sobie po Shenyang, bez wyraznego celu, zobaczylem stacje metra, wsiadlem, ujechalem 4 stacje, wysiadlem w przypadkowym miejscu. Usiadlem na laweczce, zaczalem popijac herbate. Na sasiedniej laweczce siedzialo mlode dziewcze i wcinalo kanapke. Przez chwile spotkalismy się wzrokiem, po czym wrocilismy do swoich zajec. Po jakichs 10 minutach dziewcze jednak podeszlo i z niespotykana u Chinczykow bezposrednoscia zapytalo mnie po angielsku:

- Przepraszam, ze niepokoje, ale ma Pan takie niebieskie oczy , w zyciu nie spoykalam jeszcze nikogo , kto mialby takie oczy.

Po tym zaczelo mówić bardzo szybko, nie dajac mi wlasciwie dojsc do slowa. Widac było, ze po glowie kotluje się onu mnostwo mysli i ma ono wielki problem z przelaniem ich na slowa. Zaprosilem na kawe.

Okazalo się, ze ma na imię Spring (w akademikowym pokoju kolezanka przybrala imię Summer, wybor nie był więc trudny), przyjechala do Shenyang na studia ledwie kilka tygodni wczesniej, studiowac tradycyjna chinska medycyne. Przyjechala z dalekiego Poludnia, z prowincji Guandong, z jakiejs malej wioski. Ma trzy starsze siostry i dwoch mlodszych braci... co z polityka jednego dziecka?! E tam, wioski Guandongu zyja po swojemu. dzieci robi się az urodza się chlopcy. Rodziny nie było stac na wysylanie corek na studia, to dopiero Spring doswiadczyla tego szczescia, siostry strasznie jej zazdroszcza. Opowiadala o swoich nieporozumieniach z miejscowymi, wkrotce przestalo mnie to dziwic. Shenyang to w koncu moloch na polnocnym wschodzie, takie 12-milionowe Katowice, wypelnione krewkimi Mandzurami i ich jedynaczym, samolubnym potomstwem. A tutaj radosna dziewczynka ze wsi z dalekiego Poludnia, biegajaca wokół i zwracajaca się ufnie do wszystkich, „wujku...!”, „babciu...”, „ciociu..gdzie jest stacja metra...!?”

Zaproponowalem obiad, po dluzszym wahaniu zgodzila się. Wyszlismy na ulice. Zaczela tlumaczyc sens swojego chinskiego imienia, które brzmialo mi jak cos w stylu „ulica czegos”, ale nie, chodzilo o uczucie, jakie czuja bliscy sobie ludzie, oddaleni o 1000km, spogladajacy noca na ten sam ksiezyc... tlumaczenie tak ja zaaferowalo, ze o malo nie wpadla pod pedzacy samochód. Gdybym nie odciagnal jej z krawedzi kraweznika, doslownie w ostatnim momencie, ostro by oberwala.

- och, dziekuje, u nas na wsi nie ma takiego ruchu, ciagle się gubie.

Przy obiedzie rozmawialismy dalej. Obowiazkowym punktem rozmowy było oczywiscie to, czy moim zdaniem Tajwan jest chinski czy nie (wszyscy mlodzi Chinczycy bardzo są tym przejeci). I co o tym sadza ludzie w USA i w Europie. Wielce była zdziwiona slyszac, ze 80 czy 90% Amerykanow nie ma w ogole pojecia, gdzie lezy Tajwan, a tym, którzy o tym nawet wiedza, najpewniej zwisa to kalafiorem. Po wysluchaniu krotkiego wykladu na temat historii Tajwanu potrafila jednak przyznac, ze malo wie na ten temat. Opowiadala tez o krotkim epizodzie swojej pracy w fabryczce w Guandongu – 12 godzin dziennie, dniowka 9 dolarow. Kawa, która wczesniej pilismy, kosztowala po 5 dolarow od filizanki...

Prawie wszystkie pieniadze, jakie otrzymala od rodziny, zainwestowala w intensywny kurs angielskiego – i z dobrym skutkiem, potrafi nie tylko pisac/czytac, ale i w miare plynnie mówić, co w Chinach jest nadal rzadkoscia. Z wiedzy ogolnej potrafila np. skojarzyc Szwecje z nagroda Nobla.

Coz jeszcze... po obiedzie odprowadzilem ja na stacje autobusowa, po drodze jechalismy metrem: probowala kupic bilet w automacie, ale jakos zlozylo się tak, ze wrzucila monete do otworu na karty kredytowe.

COMING SOON HOUSE ADVERTISING ads_leader_blog_bottom



Comments only available on published blogs

9th November 2013

I'll give you eyes of blue
Tylko nie spieprz tego, Marlonie Brando

Tot: 0.083s; Tpl: 0.011s; cc: 9; qc: 58; dbt: 0.0512s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb