CanaryMaternity_2


Advertisement
Spain's flag
Europe » Spain » Canary Islands » Tenerife
April 18th 2015
Published: April 18th 2015
Edit Blog Post

Moja Trzylatka robiła dziś absolutnie wszystko, zeby wyprowadzić mnie z równowagi. A ja robiłam wszystko, zeby sie jej nie dać. Ciężka sprawa.

Nauczyła sie mowić "sio", a nasza ukochana kreskówka Ben&Holly zapoznała ją ze słowem "wynocha", które nie wiem jakim cudem dostało sie do języka bajki dla dzieci, no i teraz testuje, co kiedy powiedzieć i co my na to. A ja nie wiem, co ja na to, rozdarta miedzy wsciekloscia ("jak ty do mńie mówisz gówniaro?"), smutkiem ("tyle pracy wychowawczej i wszystko na nic") i bezradnością ("zapomnij o bajce i ciachach !!!!") i miłością do mojej córeczki, która we wszystkich innych momentach jest perełeczką moją najsłodszą, mądrą taką, ale chwilowo uwiedzioną siłą słowa mówionego.

Zmiana czasu spowodowała, ze o 19 jest juz nieprzytomna, a w ciagu dnia żadna siła nie można zmusić jej do drzemki. Tak wiec wieczór, najprzyjemniejsza cześć dnia, gdy na tarasie jest cieplutko, słońce jest pomarańczowe, a wiatr sie uspokaja, spędzamy walcząc w łazience i po raz setny czytając "Basia i pieniądze".

Jeżeli narzekaniami wszystkich jeszcze nie znudzilam, to napisze może kilka słów o Teneryfie, zeby zburzyć przesądy o Kanarach, które niektórzy pewnie maja, i ja sama miałam, gdy przyjechałam tu po raz pierwszy.

Z grubsza bowiem południe Teneryfy można określić jako raj niemieckich emerytów, co za emeryturę z zimnego Monachium wygodnie sobie tu pielegnuja ogródek pełen kaktusów. Są tu tez emerytowani angielscy robotnicy, chyba portowi, bo dziadowsko wydziarani od stóp do głów. Jakimś dziwnym trafem wszystkich bolą bardzo nogi (wprostproporcjonalnie do wagi) i jeżdżą na elektrycznych wózkach inwalidzkich od pubu do pubu. W końcu są tez Włosi, dużo dużo Włochów, i dziadków i młodych, w tym jedna pani emerytowana nauczycielka, co sie z nią w kawiarni w grudniu zaprzyjaźniliśmy i teraz sie sobie klaniamy. Jednym słowem, geriatria, bo Hiszpanie zadbali nawet o to, zeby na plaże można było na wózku wjechać.

A z drugiej strony, strasznie tu jest ładnie, roślinność dzika i bujna, wulkan nad wszystkim góruje, delfiny plumkaja, palmy sie bujaja, banany dojrzewają. I dobrze sie tu je. I pije.

Na Kanarach mają pyszną-przepyszną warstwową kawę baraquito, która składa sie ze skondensowanego mleka, espresso, likieru 43, co podobno ma 43 składniki i pianki. A jak bariście sie chce, to dorzuci jeszcze kawałek cytrynowego skorki. Podobno drink zaczeto serwowac w połowie xx wieku w stolicy Teneryfy - Santa Cruz. Idealnie wchodzi jako deser i nawet, mając odpowiedni likier, można ją w Warszawie podrobić. Z Teneryfy pochodzi tez swietnie wino, prawie nie do dostania w Polsxe, bo koszty transportu windowałyby jego cenę znacznie ponad wartość. Lokalne winnice są najwyżej położone w Europie, choć można polemizować, czy Kanary to faktycznie Stary Kontynent, nigdy bowiem nie były częścią jakiegoś większego lądu - powstały w wyniku wybuchu wulkanów. A kulturowo to zdecydowanie Hiszpania.


Additional photos below
Photos: 4, Displayed: 4


Advertisement



18th April 2015

Baraquito
Coś mnie po Wigilijnych perypetiach wcale do tego napoju nie ciągnie...;-)

Tot: 0.469s; Tpl: 0.01s; cc: 16; qc: 66; dbt: 0.17s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb