balkan_road_12


Advertisement
Europe » Montenegro » Ulcinj » Ulcinj
August 1st 2010
Published: October 4th 2010
Edit Blog Post

O 6.00 rano wybudzila nas z gorskiej ciszy rabanka z zapamietaniem puszczana przez naszego gospodarza, ktory juz zaczal oporzadzac swoj bar. Dolina cala jeszcze byla w cieniu i na zewnatrz namiotu bylo zimniej niz w srodku. Ugotowalismy wode, zaparzylismy herbate, zjedlismy sucharki (ktore poprzedniego rana u Binaka wzbudzily zazdrosc Szwajcarow, az im musialam dac pare z dzemem) i wyruszylismy okrezna droga do Szkodry, co - wedlug roznych zrodel - mialo nam zabrac od 4 do 7 godzin.

Droga - bez zadnych znakow i przyklejona do skaly - prowadzila wzdluz gorskich strumieni o blekitnej wodzie i brzegach wysypanych bialym kamieniem, przez zielony tunel drzew, male wioski, ubogie pola. Zabralismy na stopa pana, ktory w innym wypadku moglby na autobus czekac 2 dni. Caly czas bardzo trzesie i gdy dojezdzamy do miasta, mamy na jakis czas dosc off-road'u.

Po dwoch dniach kempingowania i niemycia, wydajemy ostatnie albanskie pieniadze w najelegantszej - jak dotad - knajpie wyjazdu. Taras z desek, wiatrak, okragle stoly z obrusami, wytresowany kelner. W marmurowej lazience myje nogi, bo nie pamietam, kiedy poprzednio widzialam takie luksusy! Mamy 15 euro do wydania w tym komfortowym lokalu. Jemy po przystawce i po drugim daniu, do tego picie i kawa. Placimy 15 euro. Najedzeni i zadowoleni z siebie, udajemy sie do Czarnogory - ze Szkodry to juz zabi skok.

Na granicy Czarnogorale chca od nas 10 euro eko-podatku. Wydaje mi sie wowczas, ze to zart, bo gdy dojezdzamy do Ulcinj, rozbijamy namiot i idziemy na plaze, wokol widac same smieci. Miasteczko ciagnie sie wzdluz drogi, to kiedys byla Albania, ale Czarnogoralom udalo sie ten skrawek podbic. Teraz przyjezdza tu mnostwo Albanczykow z Kosova, bo blizej maja niz do macierzy, a plaze rownie brudne.

Wieczorem postanawiamy odwiedzic jedna z najlepszych - wd. Lonely Planet - restauracji w kraju. Nie wiazemy z nia wielkich nadziei, bo nasz pierwszy dzien w Czarnogorze ogranicza sie do podziwiania roznych konfiguracji ton smieci. Po drodze do knajpy rowniez mijamy wielkie smietniki i wyjadajace z nich jakies swinstwa, krowy. My, jak widzimy krowy na srodku drogi - trabimy i zwalniamy. Ale jadace z naprzeciwka male terenowe suzuki trabi, tyle ze nie zwalnia. A krowa nie spieszy sie, zeby oderwac sie od posilku i zejsc ze srodka jezdni. Wiedzac, jak to sie skonczy, wbijam sie w siedzenie i zakrywam oczy. Za chwile slysze kosci gruchotane na masce samochodu.

To doswiadczenie powoduje, ze po pierwszym dniu stwierdzamy, ze w Czarnogorze nam sie nie podoba, a mieszkajacy tu ludzie sa brudnymi wariatami. Umieja niezle gotowac, bo risotto z kalamarnica daja mi pyszne, ale nic wiecej. Czarnogora bedzie musiala sie wysilic, zeby nas do siebie przekonac!

Advertisement



Tot: 0.136s; Tpl: 0.009s; cc: 12; qc: 28; dbt: 0.1187s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb