Advertisement
Published: July 16th 2010
Edit Blog Post
Niente Borgo Dora. Dzis w goracu nieziemskim wynioskam ostatnie zawiniatka i wypucowalam lazienke, choc w pokoju nadal pajeczyny zwieszaly sie z sufitu, ale wydaje mi sie, ze one nie mogly tak urosnac od lutego, kiedy ja sie wprowadzilam - musialy byc tam wczesniej. W ostatnich dniach, kiedy nad Wlochy naplynela fala goraca, zwana tu ‘afa’, norka stala sie nie do wytrzymania. Nabyla przy tym zaszczytny tytul ‘kondonorium’ = kondominium + nora. Termometr o 8 rano pokazywal 31 stopni wewnatrz, ale poniewaz poznil sie pol godziny, to zakladam, ze mogl i zanizac temperature o jakies 5 stopni.
Przy okazji dowiedzialam sie o szczegolach smutnego incydentu, ktory mial miejsce na Borgo Dora jakis miesiac temu. Mieszkali wtedy w kondonorium J+M, a kiedy wrocili do Warszawy mowili, ze po domu krecilo sie mnostwo policji i smialismy sie, ze to mnie musieli szukac - nielegalnej imigrantki. Teraz okazalo sie, ze 8 czerwca zmarla dwudziestoparo letnia dziewczyna, ktora mieszkala na drugim pietrze, ale jej cialo odkryto dopiero tydzien pozniej. Stad policja. Teraz mieszkanie oblepione jest czerwona tasma i straszy. Czeka na dezynfekcje.
Dawno nie pisalam, ale tez atmosfera nie sprzyjala. Wyjazdy, obrona pracy i goscie. Ale z goscmi sie zwiedza, wiec mam w zanadzu
rozne opowiesci. Co wiecej, krotki pobyt w Polsce i wyprawa nad Baltyk powoduja, ze czlowiek tym chetniej zwraca sie ku lokalnej kuchni. Gdy jechalismy na Hel i odmowilam zatrzymania sie na stacji BP, stanelismy nie w zajezdzie, nie w chlopskim jedle, ale w Chlopskim Zarle - kwintesencji swojskosci. I zamiast pic herbate, ktorej chyba sie da sie zepsuc, skusilismy sie na kawe lavazze. Lura niewyobrazalna. A rodacy o 10.00 jedli wlasnie - z lokciem na stole - zimne frytki. To byl znak, ze cala wyprawa nad morze bedzie gastronomiczna porazka. Nastepnego dnia probowalismy zjesc sniadanie na Helu. nalesniki w Kuznicy otwarte na wszelki wypadek od 11. Pozostal wiec sklep. Ale chcielismy kawy i kibla. Wymyslilam wiec, zebysmy pojechali do Juraty - taka elegancka miejscowosc, tam na pewno cos bedzie. Byla budka z drozdzowkami na deptaku, po 5 zlotych i odpowiednio rzuconce mogly nabic guza. Skonczyly w koszu na smieci. Sprobowalismy wiec z nutella i bananem w kawiarni o znaczacej nazwie Elite, ale nutella byla oszukana, a nalesniki zimne. Na samym terenie festiwalu bylo do wyboru jedzenie ‘meksykanski’, gdzie pan rano z zimnego tluszczu odlawial spalone mieso, ktore pod wieczor znow dodawal do gara; pieczone ziemniaki, placki kartoflane, zjadliwe sajgonki i
oscypki, ktore przedostatniego wieczoru sie skonczyly. Nastepnego dnia czekalismy na sniadanie w Sopocie 40 minut - omlet i jogurt. Potem byl jeszcze obiad w slynnej Mandarynie, gdzie Pani chciala przyniesc ‘bruszette’ po pierogach. Mniam.
Zeby odmienic percepcje rzeczywistosci, z goscmi udalismy sie na zwiedzanie winnic Piemontu. Barolo. Krol wina. A w Barolo trafilismy, pod lunchowa niedyspozycje lokalnej enoteki, do zakladu Borgogno. I zwiedzalismy go, podziwiajac odwieczna tradycje, dopoki nie dowiedzielismy sie, ze manufakura zostala w roku 2008 kupiona przez pana Oskara Farinetti, zalozyciela Slow Food, znanego Wlochom jako “Signor Eataly”, chwalonego niezmiernie za kazda nowa inicjatywe. Oprowadzala nas pani w czwartej ciazy, ktora na pytanie, czy w ciazy mozna pic wino, powiedziala ze ona pije i jak dotad jej corki maja sie znakomicie. A z roku urodzenia kazdej z corek odklada 18 butelek barolo - musi pamietac 5 lat po urodzeniu, bo tyle trwa, az barolo trafi do sprzedazy. Wloskie prawo mowi o 4 latach, ale w Borgogno dodaja jeszcze jeden rok - docenil to Wiktor Emanuel II, gdy popijal barolo swietujac zjednoczenie Wloch, a potem serwowano je carowi Mikolajowi II, gdy popasal w Racconigi.
Dzis ceny barolo siegaja 600 euro za butelke z 1961 roku. Barolo powstaje
z winogron gatunku nebbiolo, tych samych, co barbaresco, ale dluzej lezakujacych. Kiedys winogrona fermentowaly w betonowych kadziach, gdzie temperatura byla kontrolowana recznie. Problem polegal na tym, ze podczas fermentacji wino nabiera temperatury, a zbyt wysoka temperatura fermentacje wstrzymuje. Trzeba je bylo zatem chlodzic w podziemnych silosach, w ktorych od czasu do czasu ktos sie topil przy pracy, odurzony winnym gazem. Teraz proces odbywa sie w metalowych kadziach, a tylko lezakowanie w beczkach. W Borgogno wystrzegaja sie malych beczek, mowiac, ze w nich zbyt szybko wino nabiera drewnianego posmaku. Lepsze sa stare, grube kilkudziesiecioletnie beczki ze Slawonii, w ktorych wino stopniowo nabiera smaku i zapachu. Drewno jest lepsze niz metal, gdyz oddycha i pozwala winu zyc. Niektore beczki w piwnicach Borgogno krwawia - drewno z zewnatrz staje sie suche i zaczyna przepuszczac wino - sposobem na to jest polewanie ich woda.
Barolo jest tylko jedna z kilkudziesieciu miejscowosci w okolicy Langhe i Roero, z ktorych kazda z czegos slynie - albo jest to wino - barolo, barbaresco, dolcetto, moscato... albo czekolada, albo trufle, albo orzechow laskowych, albo vermouthu (tak, miejscowosc Cinzano jest tu!). A w Monforte d'Alba jest feestiwal jazzowy i audytorium poswiecone Mieciowi Horszowskiemu. A Miecio Horszowski byl polskim
pianista, od 1948 obywatelem USA, ktory mial najdluzsza znana wsrod artystow kariere. Urodzony w roku 1892, dal pierwszy koncert w 1901, a ostatni w 1991. Mial wloska zone, ktora poslubil w wieku 81 lat i stad zwiazek z Wlochami.
Wszystkie miasteczka sa bajecznie polozone na wzgorzach, z ktorych wyrastaja zamkowe i koscielne wieze. A zbocza wzgorz poprzecinane sa rzedami winnic i sadow laskowych. I najpiekniejsze jest to, ze nie ma turystow.
Advertisement
Tot: 0.678s; Tpl: 0.016s; cc: 16; qc: 62; dbt: 0.2337s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.2mb