Dzien kolejny


Advertisement
Cambodia's flag
Asia » Cambodia » South » Kampot
October 12th 2007
Published: October 12th 2007
Edit Blog Post

12/10/07
Niektorym z was moze sie wydawac , ze jestem na wakacjach. Ale tak nie jest. Po prostu, czytajac cale dnie o ludobojstwei i zbrodniach przeciwko ludzkosci, czasami czlowiek musi sie odstresowaac. I wlasnie dlatego przyjechalismy do Kampot (nad morzem, na poludniu).

W srode jeszcze byla praca, zakonczona drinkami w QBar - niesamowite miejsce - bylismy jedynymi klientami przez godzine (happy hour) poki nie przyszlo 3 starcyh Khmerow. W QBar otworzyli wlasnie 'white room' i to byla przyczyna, dla ktorej sie tam znalezlismy - wielikie - na jakies 15 metrow biale lozko na samym wejsciu. Zastanawialismy sie, czy nie daloby sie zabrac z niego poscieli, bo nam nie udalo sie jej jeszcze kupic. Moze w weekend white room cieszy sie wiekszym powodzeniem, ale w srode bylismy tam tylko w 4 osoby, rozwaleni na tym bialym lozu. Bardzo przyjemnie.

A w czwartek o 7.30 autobus do Kampot, ktory mial jechac 3 h, a jechal 5 albo 6, psujac sie po drodze. Plan byl taki, zeby z Amerykanami z NGO ''Pepy Ride" wjechac na Bokor Hill, ale jak dotarlismy w koncu do Kampot, bylo na to za pozno, wiec pojechalismy do Bhoddi Villa, o ktorej juz wczesniej opowiadala Forrest. Malzenstwo z Australii wybudowalo na brzegu rzeki kilka chatek, 2 z nich sa na rzece - dryfuja na beczkach. Do tego taras, dobre jedzenie i drinki. Czysta szeroka rzeka, jeziorko z drewnianym mostkiem, dla zabawy hoduja zolwie, schody obrosniete bugenwilia. Maja poza tym 6 tygodniowego synka (urodzony w Bangkoku), ktory zdaje sie tez rozkoszowac tutejszym klimatem. Poza tym, sa swieta, wiec wczoraj nie bylo zadnej obslugi i wpuscili nas do kuchni, zebysmy sobie ugotowali wlasnych lunch. Australijczyk ma tutaj male studio nagran, poza tym robi jakis design. Kupil kawalek wyspy i planuje otwarcie czegos na ksztalt hotelu, z duzym studiem nagran, gdzie bylyby pokoje zarowno dla plecakowiczow, jak i wille za 120 usd. Poza tym on sam jest muzykiem, ale wydaje sie byc tez 'business oriented'- Bhoddi Villa to niby chill out, ale on tez musi na tym zarobic, wiec ceny wysokie jak na lokalne warunki. Wczoraj caly wieczor raczyl nas drinkami, Arron zasnal na kanapie, a ja i Forrest odplynelysmy ok. 21. Wydawalo nam sie , ze jest juz bardzo pozno.

Dzis rano kawa i musli na tarasie, a potem wyprawa na kraby. Tutejsza okolica slynie z pieprzu ("Kampot pepper") i krabow. Kraby sa swiezo lowione i grillowane, podobnie jak ryby i osmiornice, a na dodatek opblewaja je pyszna slodko-ostra marynata. Smazone ze swiezym zielonym pieprzem - rozplywaja sie w ustach. W sumie cala nasza wyprawa do Kep miala na celu jedzenie krabow. Kapac sie za bardzo nie dalo, bo wszyscy lokalni kapia sie w ciuchach, a z powodu swiat jest mnostwo ludzi na plazy, wiec wystapienie w kostiumie wywolaloby skandal na cala prowincje.

Na Bokor Hill planujemy sie wybrac jutro, ale nie wiem, co z tego bedzie. Zrobilam zdjecia, wiec jak tylko dotre do PP, to pojawia sie jakies ciekawsze fotosy niz tylko moj pokoj. Aha, poza tym moj adres tutaj to :
UNAKRT, PO BOX 71, Phnom Penh, Cambodia.

To jest PO BOX ONZ, ale mam nadzieje, ze wszystko do mnie dotrze - jezeli tylko ktos do mnie napisze???

OK, dalsze relacje w niedziele.

Advertisement



12th October 2007

Co za interesujaca lektura!!! Swietny pomysl z tym blogiem! jakos zapominalam, ze go piszesz, wlasnie na niego wpadlam i przeczytalam wszystkie posty od poczatku (taaak, to moj ostatni miesiac w pracy, raczej sie nie przemeczam). Sluchaj, a moze Ci prusakoleb wyslac poczta?? I przescieradlo? Sciskam i napisze wiecej mejlem.

Tot: 0.041s; Tpl: 0.01s; cc: 8; qc: 24; dbt: 0.0239s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb