Wiszacy Most i Spadajace Kamienie


Advertisement
China's flag
Asia » China » Zhejiang » Hangzhou
November 7th 2006
Published: November 10th 2006
Edit Blog Post

kopanieburakowkopanieburakowkopanieburakow

Otoz wlasnie.
I znowu pobudka 8am - sniadanie: krewetki, ryz z chwastami, micha z piwem, dziwne orzechy, herbata, miecho, papieros - posilki sie zbytnio od siebie nie roznily.
Tym razem od razu proponuje spacer - szykuje sie prawdziwa fotosesja. Idziemy wiec tajnymi sciezkami po zboczu, pomiedzy polami. Ide jak zwykle z obstawa - przed i za soba. Stajemy. Jeden bierze sie za kopnie czegos burakopodobnego. Czyzbym im zjadl wszystkie krewetki? Praca idzie nienerwowo, papieros nie gasnie. Spokojnie wszystko fotografuje. Rozgladam sie - widze wiszacy, bujajacy most przez rzeke. Juz wiem w ktora strone bede gestykulowal.
Ruszamy. Jeden przewodnik odnosi co zebral, a z drugim idziemy do domu tuz kolo mostku. Witaja sie z nami i ugaszczaja. Wchodzimy do izby - tak jakby biedno. I jak zwykle - papieros, herbata, papieros, herbata.. No i pogaduchy, z tego bylem jednak zwolniony. I cukierki jakies byly, dziecko jakies po izbie chodzilo, cykalem foty, wszystko po staremu.
W koncu wychodzimy, wchodze na most, co spotkalo sie rzecz jasna ze zdziwieniem, obawa itd. Nie mieli jednak zadnych szans mnie zatrzymac. A prawda ze bylo sie czego bac - to byly cztery metalowe liny ulozone w prostokat. Dwie dolne polaczone byly co jakies 70cm deskami.
DzieckoWIzbieDzieckoWIzbieDzieckoWIzbie

W owej wlasnie izbie. Patrzcie jak nadymione!
Calosc sie bujala, totez dwie gorne liny do trzymania sie rzeczywiscie przydawaly. No ale spasc to ciezko, mozna bylo sie najwyzej bac. Nastepny po mnie przeszedl Mistrz Joda, a raczej przekical - bardzo zwawo jak na jego lata..
Pozniej idziemy kamienista droga wiodace po stromym zboczu gory, rownolegle do grani (sama droga byla plaska, taka jakby poziomica, zbocze bylo strome). W pewnym momencie jeden z Chinczykow zrzucil taki wielki glaz w przepasc i jak to bywa trzask, trzask kamienie w drobne - pelno pylu, ale tez duzo smiechu i zabawy. Wujkowie widzac, ze spodobala mi sie ta zabawa i ze chce robic zdjecia, wzieli sie do roboty i zaczeli zrzucac kolejne kamienie, zabawy nie bylo konca😊 Pozniej zeszlismy do kolejnej wsi co i rusz zatrzymujac sie na herbacie, pogaduchach w czyjejs izbie. No i do domu.
Teraz oczywiscie posilek, na ktorym moja kuzynka Shu, probowala mnie nauczyc jak sie naprawde powinno uzywac paleczek, ktorymi to mimo, ze juz od 3 tygodni wymiatam i jestem wsrod swoich uznanym uzytkownikiem paleczek, nie potrafie sie caly czas dobrze poslugiwac jak na warunki azjatyckie - trzymam je moim wlasnym sposobem i jest mi z tym dobrze. A sposobem Shu sie nijak nie dalo nic zjesc.
Pozniej po posilku niespodzianka - Mistrz Joda zaprasza mnie, na pozegnalna uczte do swojej izby (wiadomo bylo ze nazajutrz wyjezdzam). No to poszedlem, pochodzilem se po wsi i wreszcie.. byly naprawde ciezkie chwile - wszystko co jadlem nie za bardzo wygladalo jakby mialo sie we mnie strawic. No ale jakos przezylem. Potem tylko spowrotem do 'domu', kolejne jadlo, ostatnie wieczorne zdjecia i rozmowy i 10pm spac. Chinczycy sa bardzo uporzadkowani.


To Be Continued.



Additional photos below
Photos: 4, Displayed: 4


Advertisement

Dom DziadkaDom Dziadka
Dom Dziadka

Tu mieszkal moj dziadek, teraz na stodole troche przerobione.


16th November 2006

Do you have English version?
I really want to know where were you going there. it looks like a small village in somewhere is obscurity.

Tot: 0.158s; Tpl: 0.01s; cc: 11; qc: 68; dbt: 0.0962s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb