Nie chcąc tracić czasu, w Sydney w pierwszej kolejności udaliśmy się na Circular Quay i pod Operę. Gmach zrobił na nas ogromne wrażenie, dlatego też, wybiegając troszkę w przyszłość, następnego dnia rano zaplanowaliśmy poranną przebieżkę w taki sposób, aby móc ponapawać nim oczy ;) Ciesząc się australijską wiosną pospacerowaliśmy też po Ogrodzie Botanicznym. W przeciwieństwie do wiosny znanej nam z Polski nie widać tu świeżej zielonej trawy i budzącej się do życia przyrody... zimy są tu tak łagodne, że przyroda śpi. Wiosna to natomiast mnóstwo kwitnących drzew i krzewów, niesamowita ilość cudnych zapachów i kolorów. Do tego egzotyczne ptactwo – ibisy, kakadu i inne nieznane nam gatunki dają wrażenie, jakbyśmy się znaleźli w innym świecie. Dotarliśmy też do najstarszej dzielnicy Sydney, The Rocks. Przypomina ona nam trochę krakowski Kazimierz – zapomniana przez lata, od niedawna oży
... read more