Advertisement
Published: June 15th 2012
Edit Blog Post
Otak-Otak
Pasta rybna upieczona na grillu zawinieta w lisc palmowy. Pycha! W koncu sie wyspalismy! Nasze organizmy zaczynaja sie powoli przestawaiac do nowego czasu. Co prawda pokoik 3mx2m do ktorego wchodzi tylko lozko pietrowe i mala szafeczka ale czyste i mile. Dodatkowa zaleta hostelu jest fakt ze lezy nad samym kanalem w chinskiej dzielnicy. Wieczorem mozna usiasc i ochlanac dzieki orzezwiajacej bryzie. Okolica zupelnie nie przypomina Malezji. Przywodzi na mysl raczej poludnie Europy. Jedyna roznica sa ponowe szyldy z chinskimi znakami. Malaka od wiekow byla waznym arabskim portem laczacym wschod z „dalekim wschodem”. Juz w XVI wieku przybyli tu Portugalczycy. Potem kolejno Holendrzy i Anglicy. Kazdy narod odcisnal swoje pietno na architekturze, zwyczajach i kuchni tego rejonu. W miescie mozna zobaczyc plakaty przedstawiajace ciemnych skosnookich Malajow w tradycyjnych portugalskich strojach ludowych. W centrum mozna podziwiac kociol katolicki – choc zapewne datki na tace zamiast na ogrzewanie kosciola ida na klimatyzacje.
Miasto jest nad morzem ale strasznie zanieczyszczonym. Wszystkie scieki wchodza do morza wiec zamiast plazy jest szlam i cuchnie jak szambo. Po poludniu bylismy na Pulau Melaka malutkiej wysepce na ktorej jest piekny Meczet na palach na plazy. Zeby wejsc do srodka wpakowali nas w burki no i oczywiscie homonto na glowe(hijab) dla Pauliny zeby za normalnie nie wygladala bylo smiesznie
zreszta widac to na zdjeciach.
Advertisement
Tot: 0.054s; Tpl: 0.01s; cc: 6; qc: 48; dbt: 0.0317s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.1mb