Dzień 10. Problemy Nusa Lembogan.


Advertisement
Indonesia's flag
Asia » Indonesia » Bali » Nusa Lembongan
September 26th 2017
Published: September 26th 2017
Edit Blog Post

Przystań promowa Sanur.Przystań promowa Sanur.Przystań promowa Sanur.

Pelen profesjonalizm i dopiero co wybudowany pomost dla turystów :-).
Nusa Lembogan ma 2 poważne problemy. Największy z nich to śmieci. W zasadzie to są one problemem prawie całej Azji, lecz na rajskim Lemboganie szczególnie kłują w oczy i ich zbiór oraz wywóz są kwestiami zupełnie nie usankcjonowananymi. Nasz najprostsze skojarzenie to malezyjski Tioman. Raj równie utracony. Niektórzy w dość nieudolny próbują je palić. Inni wykopują doły, wypełniają je i potem zapominają zakopać. Pozostali, czyli 90 % mieszkańców wyrzucają je pare metrów od drogi. Zapominają jednak, że aby wyspa zaczęła jakoś wyglądać musieliby zaprzestać procederu jutro oraz: 1. Posprzątać, lub 2. Poczekać 400 lat. Jak znam indonezyjczyków to wybiorą opcję 2B. Nie zaprzestać i poczekać 400 lat...

Drugim problemem, równie poważnym, jest brak słodkiej wody w basenie hotelowym i pod prysznicem. Wygląda na to, że po 3 dniach na Nusa Penida wjedziemy z powrotem do Sanur niczym eksponaty z Wieliczki...

Czy wiedzieliście, że gekony wydają odgłosy jak rodeptywany termofor i można by przysiąc, że mówią: ''Asshole!''. Oczywiście gekony siedzące na dachu naszej werandy, nie rozdeptywane przez kogokolwiek 😊. To taka mała dygresja z tarasu, na którym właśnie siedzimy. Z innych odgłosów daje się słyszeć pluskanie dość słonej wody w basenie. Poza tymn raczej cisza. Ok ad rem.

Poszliśmy
Obsługa portu w pocie czoła Obsługa portu w pocie czoła Obsługa portu w pocie czoła

Dokonuje załadunku bagaży na pokład lodzi.
na łatwiznę. Ok Indonezja jest na tyle tania, że w zasadzie to idziemy na nią prawie codziennie. Co mam na myśli? Chcieliśmy się przedostać na Nusa Lembogan z Sarung na Bali. To dwie leżące o pół godziny drogi, łodzią, od siebie wyspy. Więc jak zwykle w takich przypadkach idziemy do recepcji hotelu lub ''kiosku'' dla turystów na ulicy i prosimy aby to dla nas zalatwili wraz z taksówkami z hotelu na przystań, łodzią i transferem z przystani na Lembogan do hotelu. Bardzo prawdopodobne, wręcz pewne, jest to, że doplacamy marże dla hotelu lub pani/pana w kiosku. Lecz w taniej Indonezji to kwota ok 20-30 zł. Więc idziemy na łatwiznę.

Jak już wspomniałem w sposób łatwy i prosty zarezerwowana taksówka odebrała nas rano z hotelu i zawiozła na ''przystań promową'' w Sanur, która jest niczym innym jak zwykłą plażą, do której przybijają łodzie motorowe. Pomost wiodący do nich to piękny bialy piasek i piękna przeźroczysta woda po kolana. Boarding na taki statek ma swój urok. Plecaki są przenoszone przez załogę statku przez ową wodę w ilości grożacej upuszczeniem/jednostkę towarową. Na szczęscie żadna z naszych toreb nie zanurkowała w krystaliczną toń, choć powiem szczerze, że już je tam widziałem oczami wyobraźni.
Boarding completed.Boarding completed.Boarding completed.

Mozna zacząć rzygać :-).
Niestety nie był to koniec stresów przy okazji tego rejsu.



Czy potraficie sobie wyobrazić kilkunastometrową łódź motorową z setką pasażerów, ich bagażem i załogą latającą w powietrzu? Ja do dziś też nie mogłem. Hop, Hoooop, Hooooooop. 3 sekundy lotu. Po czym niesubtelne lądowanie na fali. Tak mniej więcej wyglądało 30 minut naszego rejsu. Fale miały ok 3 metrów wysokości i mieliśmy niefart, że nie chciały się układać wzdłuż trasy naszego transferu. No niefart. Nie będę po raz kolejny opisywał jak wyglądała Basia, chorująca na chorobę lokomocyjną, uspokoję tylko wszystkich. Tym razem też dała radę utrzymać śniadanie w sobie. Może mając w pamięci to, że kosztowało jak na Indonezję dość dużo, bo 100 000 rupii czyli ok 27 złoty. Więc robilliśmy raz za razem sekwencję: hop, hooop, hoooop, stan nieważkości a ja tylko czekałem kiedy pan za sterem, prując cały czas ok 100 km/h, przy kolejnym początku sekwencji nie trafi odpowiednio w fale i z łodzi motorowej zamienimy się w łódź podwodną. Miałem już nawet opracowany plan ewakuacji. Nie będę rozwijał tematu bo mamusia tylko niepotrzebnie się zestresuje 😊. Koniec końcow zawineliśmy bezpiecznie na przystań na Lemboganie, która ma nawet pontonowy pomost. Hura.



Po przybiciu
Pokój w naszym hotelu na Lombogan.Pokój w naszym hotelu na Lombogan.Pokój w naszym hotelu na Lombogan.

Nie ma co kręcić nosem :-).
pozostał nam transfer czymś na kształt wozka golfowego do hotelu. Transfer i bardzo smuna refleksja na temat czystości na wyspie. To już opisałem na początku. Byliśmy świadkami jeszcze jednej niecodziennej sytuacji. Przejeżdżając przez jedną z wsi byliśmy świadkami pogrzebu z kremacją. Kremacji dokonywano jednak na stosie. Obok drogi (!). W tle parę nie dopalonych do końca stosów. Klimat jak w indyjskim Waranasi.

Przez resztę dnia obijaliśmy się skacząc przez ogromne fale i nieco poprawiając sobie wizerunek wyspy. Nie cała jest taka brudna i można zobaczyć na niej przepiękne krajobrazy.

Juro w planie snorkeling i jazda na skuterach po wyspie w celu stworzenia własnego rankingu plaż Nusa Lembogan.

Agung jeszcze siedzi cicho. Może rozejdzie się po kościach.

Pozdrawiamy Was wyspiarsko!



Basia i Wojtek


Additional photos below
Photos: 6, Displayed: 6


Advertisement

My na plaży?My na plaży?
My na plaży?

Niemożliwe a jednak się stało :-).
Sunset Point.Sunset Point.
Sunset Point.

To specjalne miejsce na wyspie do oglądania zachodow słońca.


Tot: 0.276s; Tpl: 0.011s; cc: 14; qc: 52; dbt: 0.2063s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb