Przylot do Delhi


Advertisement
India's flag
Asia » India » National Capital Territory » New Delhi
June 29th 2007
Published: October 2nd 2007
Edit Blog Post

Total Distance: 0 miles / 0 kmMouse: 0,0


PaharganjPaharganjPaharganj

Syf ,brud, smrod i krowy ...
Wyladowalysmy.Parne powietrze zaatakowalo nas juz przy wysjciu z samolotu, wiem ze zostanie z nami tutaj do konca. Cudem spotkalysmy sie z Lysiakiem w kolejce do odprawy paszportowej.Na lotnisku oczywiscie bez ekscesow sie nie obeszlo. Okazalo sie ze linie lotnicze zagubily Lysiakowy bagaz , co jest dobra wiadomosci w porownaniu z ocja gdzie mogl byc zagubiony przez Hindusow. Monika (Lysiak) przyjela to ze stoickim spokojem. No gdziezby indziej mialoby sie cos takiego przytrafic. Panujacy tu haos dla Europejczyka jest nie do ogarniecia. Hinduska - przedstawicielka biura KLM obsluguje na raz 10 petentow. Na jej biurku rosnie stos formularzy zagubionych bagazy. O dziwo nikt jeszcze sie nie wydziera i jak na razie nie doszlo do mordobicia. Po zalatwieniu naszej bagazowej sprawy i zakupie srodkow neutralizujacych (parz alkohol) udalysmy sie na polowanie prepaidowej taksy. Oczywiscie zrobilysmy wszystko odwrotnie niz nam poradzono, czyli pokazalysmy taksiarzowi prepaidowy bilet zaraz na poczatku podrozy. Na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo i dwie ksiezniczki zajechaly pod wskazany palac.
Po drodze zaliczylysmy pierwsza hinduska krowe, no a w hoteliku przywitala nas mini jaszczurka, ktora wygladem i zachowaniem przypominala karalucha.Pokoj okazal sie dosc obskurny ale przynajmniej obsluga byla dosyc sympatyczna.
Sciagnelysmy sie z lozka o 14.30. Wyjscie z hotelu nami wstrzasnelo. To prawda ze na Indie nie sposob sie przygotowac . Slodki zapach gnijacych smieci pozeranych przez wychudzone psy odchodow, miesza sie z zapachem curry i woni kadzidelek. Niektorzy tubylcy znajduja sie w piekle juz za zycia, usmarowani od stop po czubek glowy gownem w tym 38 stopniowym upale, oblepieni tlustymi muchami, czyszcza kanalizacje.

Z Lysiakiem chudniemy w oczach i odnosi sie to zarowno do naszych brzuchow jak i portfeli. Popelniamy pierwsze bledy zapominajac o naczelnej zasadzie TRUST NO ONE. Wieczorem zaliczylysmy obiad w jednej z najczystszych w okolicy jadlodalni. Nie uplynela godzina i juz zasiedlilam flore bakteryjna kibla trescia swojego zoladka. Musze przyznac nie przynioslo to spodziewanej poprawy . JESTESMY W INDIACH


Advertisement



Tot: 0.064s; Tpl: 0.009s; cc: 6; qc: 53; dbt: 0.0428s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb