Dzien 3 czyli od okulisty do pianisty


Advertisement
Asia
March 3rd 2012
Published: March 4th 2012
Edit Blog Post

Siedze i piszeSiedze i piszeSiedze i pisze

a Basia cyka moje plecy z panorama amfiteatru. Sielsko nie?
Sobotni poranek rozpoczelismy od ponownej proby zdjecia jednej z soczewek kontaktowych z oka Basi, która poprzedniego dnia dala rade pozbyc się tylko lewej😊. Po paru kolejnych probach sciagniecia jej za pomoca, kolejno: palcow, wody ze sluchawki prysznicowej (''Dziubku nie wejde do wanny bo już się mylam i wytarlam!!!''😉, patyczkow kosmetycznych i doprowadzeniu oka zony do stanu purpury z wieczora odpuscilem. Zalamana Basia popadla w stan katatonii, z której wyrwala ja jednak po chwili przelomowa mysl. Uslyszalem: ''Dziubku a przyjrzy się może ja jednak tej soczewki nie mam...''. Przyjrzalem się. Nie miala...





Po ochlonieciu wymeldowalismy się z zalem z naszego ukochanego Keylang 😊 i ruszylismy z calym ekwipunkiem …. w zasadzie nie wiedzac gdzie. Plan mial powstac podczas sniadania. Usiedlismy w malym barze przy pobliskiej stacji metra Aljunied i podjelismy jak dotad najlepsza decyzje jeśli chodzi o nasze wakacje. Wybor padl na Singapur Botanic Garden.



Korzystajac z uslug miejscowej kolei MRT znalezlismy się w slynnej sklepowej dzielnicy Orchard. Nic nie kupilismy choc miejscowi wiedza jak nakrecic koniunkture. W paru miejscach przejscia podziemne pod duzymi i ruchliwymi ulicami są po prostu wielkimi marketami i chcac nie chcac trzeba przejsc pomiedzy pachnacymi perfumeriami i kafejkami. Skubancy.
Zdjecie tego nie oddajeZdjecie tego nie oddajeZdjecie tego nie oddaje

ale uwierzcie, ze byla tak piekna, ze osiagnela swoj cel. Az chcialo sie uprawiac z nia sex ;)).




Orchard ciagnelo się niemilosiernie. Okazalo się, ze mapa nie odzwierciedla dokladnie odleglosci jaka dzielila nas od stacji metra do bramy ogrodu botanicznego. Mina Basi odzwierciedlala jednak to jak może być w takiej sytuacji zmeczona kobieta 😊. Dzielna do konca oddala mi plecak jednak tylko na parę minut. Co gorsza okazalo się zaraz, ze ogrod ma parę wejsc a to przez nas wybrane jest najbardziej oddalone od Visitors Centre gdzie mozna było zostawic plecaki. Wedrowka była jednak idyliczna a ogrod jest niepowtarzalny i piekny. Ogromne drzewa, tropikalne rosliny, wszedzie wijace się korzenie, spacerujacy, usmiechnieci ludzie. Po prostu bajecznie. Najpiekniejsze miejsce jakie tu, dotad widzielismy. Uffff... doszlismy do szafek i z ulga zrzucilismy tam plecaki.



Jednak najpiekniejsze mialo dopiero nadejsc. Gdzie najpiekniejsze kwiaty Swiata mialyby być piekniejsze niż w swoim naturalnym srodowisku. Tak. Maja tu taki National Orchid Garden jakiego żaden wielbiciel piekna przyrody nie może ominac. Kwiaty są tak piekne, wielkie i soczyste, ze robionymi przez nas zdjeciami (mimo calego kunsztu jaki bez watpienia posiadamy 😊) oddac się go po prostu nie da. Polecamy kazdemu kto zawita kiedykolwiek do Singapuru.



Gdy pisze te slowa siedzimy rozlozeni na kocu przy otwartym amfiteatrze, pijemy
Brama ogrodu nas powitala. Yupi...Brama ogrodu nas powitala. Yupi...Brama ogrodu nas powitala. Yupi...

niestety to brama, od ktorej bylo jeszcze troche do przejscia...
kawe i czekamy na koncert … polskich mazurkow Chopina granych przez polskiego pianiste. Będziemy najmocniej bic brawo 😊.



Od razu po koncercie zawijamy na druga część wyspy gdzie o 23.30 czekal będzie już na nas pociag do Kuala Lumpur.

Advertisement



Tot: 0.049s; Tpl: 0.015s; cc: 6; qc: 27; dbt: 0.0258s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb