Dzień 2. Durian fever.


Advertisement
Indonesia's flag
Asia » Indonesia » Bali » Ubud
September 18th 2017
Published: September 18th 2017
Edit Blog Post

Być w Azji 6 raz i nie mieć na rozkładzie słynnego, cuchnącego duriana. Nie mogliśmy tego tak pozostawić i na 1 dzień po przylocie, spontanicznie spróbowaliśmy tego specjału. Okoliczności były także bardzo spontaniczne.



Ranek po pierwszej nocy rozpoczął się nadspodziewanie raźnym dźwignięciem się do pozycji pionowej, po równie niespodziewanie dobrze przespanej nocy. Do tego dla całej trójki. Czyżbyśmy uodpornili się na jetlaga? Przecież w Azji , leżacej w strefie 6 h na wschód od Polski występuje on w formie szczególnie zjadliwej. W tym roku przybrał on u nas postać poronną. Po bardzo smacznym śniadaniu w hotelowej restauracji wypożyczyliśmy w hotelowej wypożyczalni skutery i... nieświadomi niebezpieczeństwa wyruszyliśmy naszymi ''chopperami'' na podbój dróg Ubud. Jazda motocyklem po Indonezji to wyższy stopień ryzyka i wtajemniczenia. Nie dość, że jeździ się lewą stroną i zakręcanie w prawo przy chińskich lusterkach wstecznych jest niemożliwe bez niebezpiecznego oglądania się za siebie, to nasz prawy kierunkowskaz wiecznie się zacinał. Dodatkowo szerokość ulic dwupasmowych bardziej przypomina jeden europejski pas podzielony na pół i ograniczony wszędzie zaparkowanymi skuterami. Ludzie wiecznie jadą tu po pasie przeciwnym, bez świateł, trąbiac przy wyprzedzaniu. Postawiłem na taktykę rowerową. Czyli na początku załozyłem, że nie będę jechał szybciej, niż w danym terenie jechałbym rowerem. Nie trudno się domyślić, że dźwięk klaksonu wydawany przez wyprzedzajace nas pojazdy towarzyszył nam niemal non-stop.



W tym spacerowym, lecz, mamusiu, bardzo bezpiecznym tempie przechaliśmy 3 km z naszego hotelu do Campuan Ridge w czasie około 20 minut. Pięknej trasy trekkingowej wiodącej wzdłuż tarasów ryżowych. Ścieżka jest rzeczywiście zjawiskowa. Bodajże pierwszy raz w życiu doznaliśmy zachytu nie mniejszego niż podczas oglądania tych terenów na zdjęciach w internecie.



Po ochach i achac musieliśmy szybko wracać do hotelu, do którego, przebijając się przez korek, zdążał dojeżdżający do nas z lotniska, czwarty członek naszej wyprawy, Rafał. Już odważniej, częściej 30 niż 20 na godzinę, lecz ciągle daleko od brawury, mamusiu. Daliśmy Rafałowi godzinę na kosmetykę przykurzonej po podróży karoserii oraz napełnienie baków w restauracji i ruszyliśmy w drogę do centrum Ubud na poszukiwanie Małpiego Lasu, czyl parku w centrum miasta. Parku, w którym setki makaków wiodą żywot, jakiego może im pozazdrościć niejeden człowiek. Malpy robią co chcą, są dokarmiane i robią wszystko aby głupi ludzie nie przychodzili do ich parku. Na czele ich bogatego repertuaru aspołecznych zachowań znajdują się kradzierze (widzieliśmy), pogryzienia ludzi (też widzieliśmy), sranie gdziepopadnie (wdepneliśmy) oraz nie sprzątanie po sobie skórek po
Co tam, ze włosy w nieładzieCo tam, ze włosy w nieładzieCo tam, ze włosy w nieładzie

Ważne ze jest selfiaczek z małpeczką.
bananach (na szczęście orla nie wywineliśmy), którymi są dokarmiane. Natomiast ludzie dają się okradać, gryźć, robią z siebie postumenty dla malpich zadów oraz wydają zdecydowanie za dużo pieniędzy na banany, mając tylko jeden cel. Selfie z człekokształtną 😊. Zaiste jesteśmy osobnikami wyjątkowo dziwnego gatunku.



Gdy wracaliśmy z Monkey Forest, nawet nie byliśmy świadomi tego, że na ulicznym stoisku z owocami czeka na nas przeznaczenie. Czekał on. Durian. Nie mogło być przypadkiem to, że nasz wzrok, jak w malignie, powędrował najpierw na jego kolczastą skorupę, potem na twarze współtowarzyszy. Dalej niewiele pamiętamy. Ktoś sięgnął do portfela. Rzuciliśmy się niczym stado rekinów, które wyczuło w wodzie krew ofiary. Nie mogliśmy czekać aż będzie można z niego wydobyć tą tajemniczą, leganderną, glutowatą substancję. Z czyichś spękanych warg wydobył się szept: ''Kupmy obranego, to nic, że wygląda nieświeżo, będzie można go zjeść SZYBCIEJ...''. Ktoś, raniac sobie palce, otworzył pudełko na środku ulicy. Wszyscy stojący w około nagle rozstapili się jak morze przed Mojżeszem. Nasze nozdrza podrażnił charakterysyczny, nie dający się porównać do niczego zapach. Nerwowo chwyciliśmy w palce wyślizgujące się kawałki w kolorze bardzo bardzo starego sera brie i... zatopiliśmy go w naszych ustach... po czym jak jeden mąż, po przeżuciu kęsa, krzywiąc się, cisnęliśmy szatańskie pudełko do rynsztoka. Smak duriana jest rzeczywiście trudny do opisania. O zapachu i konsystencji nie napiszę nic bo to mogłoby tylko niepotrzebnie zrazić kogoś, kto lubi eksperymentować ze swoim podniebieniem. Smak, jak ustaliliśmy w czwórkę, najbardziej przypomina bardzo bardzo dobrze posłodzoną jajecznicę z bardzo bardzo dużą iością cebuli. Tego trzeba zaznać i chyba najlepiej zapomnieć. Zapomnieć też o całowaniu się przez 2 doby z każdą osobą, ktora go równocześnie nie jadła.





Gasząc tik-takami, wydobywający się z naszych jam ustnych, zielono-żólty dym z duriana. Bekając nim i myśląc o tym jak bardzo będziemy cierpieć nazajutrz w toalecie, zrobiliśmy najwspanialszą rzecz tego dnia, czyli zjechaliśmy z głównych ulic nieco ''gubiąc'' się na obrzeżach Ubud. Wiecznie zakorkowane miasto pokazało nam swoje nowe oblicze. Po zjechaniu dwie, trzy przecznice od głownej ulicy zaczynają się przepiękne tereny pokryte tarasami ryżowymi, małą architekturą i lekko walącymi się zabudowaniami, które zdecydowanie dodają wyspie uroku, jakiego oczekuje po niej turysta z Europy.





''Zgubiliśmy''się tak, że nie zdążyliśmy dziś na kecak, czyli rytualny indonezyjski taniec, co mamy nadzieję obejrzeć jeszcze za parę dni.



Jutro w planie rafting miejscową rzeką i część druga ''Zagubionych na skuterach w Ubud''



Pozostańcie z nami bo co Wam pozostaje!



Basia i Wojtek


Additional photos below
Photos: 6, Displayed: 6


Advertisement

Zagubiliśmy sie tak,Zagubiliśmy sie tak,
Zagubiliśmy sie tak,

że na "stacje" tego pana dojechaliśmy na oparach :-)


18th September 2017

Durian
Oj Syneczku:) - to chyba musi byc bardzo zdrowe skoro takie niedobre:) dużo, duzo "wartości".. a możne to nawet afrodyzjak?? Pochwała Ci sie nalezy za tak ostrożna skutero-jazdę Tak trzymaj !!

Tot: 0.118s; Tpl: 0.013s; cc: 7; qc: 52; dbt: 0.0647s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb