Dzień 5 i 6. Jak (nie)zdobyliśmy Gunkanjima'y.


Advertisement
Japan's flag
Asia » Japan » Nagasaki » Nagasaki
September 29th 2016
Published: September 29th 2016
Edit Blog Post

GunkanjimaGunkanjimaGunkanjima

Wlasnie dlatego wyspa nazywana jest Okrętem Wojennym (jap.Gunkanjima)
Hashima, czyli Gunkajima to wyspa, która została elementem scenografii przedostatniej części przygód agenta Daniela Craiga, Skyfall. Gdy widzi się ją z bliska, nietrudno się domyślić dlaczego. Sama idea utworzenia betonowej wyspy 20 km od lądu i wybudowania na niej mieszkań, szpitali, szkół etc. Dla ok 5 tysięcy ludzi, po to, aby mogli oni wydobywać węgiel na środku morza wydaje się irracjonalna. Taka idea jednak zaistaniała w XIX w. a pracujący tu do 1974 roku górnicy wydobywali największą ilość węgla w czasie roboczogodziny na świecie, pracując na 3 zmiany przez ponad 100 lat. W 1974 roku rząd Japonii zaprzestał wykorzystywania obecnych tam złóż a wszyscy mieszkańcy zostali wysiedleni. Dopiero w 2009 ktoś wpadł na pomysł aby zniszczone przez tajfuny i morską wodę betonowe budynki zacząć pokazywać turystom. Hashima jest tak ciekawym miejscem, że nie wybaczylibyśmy sobie, gdybyśmy będąc w Japonii jej nie obejrzeli z bliska.

Hashima była dziś. Do będącego dla niej najbliższym portem, Nagasaki, dotarliśmy wczoraj. Tu, podobnie jak w Hiroshimie, nieco wieje nudą i miasto poza miejscami pamięci wybuchu bomby atamowej nie oferuje prawie nic. Prawie. Podobnie jak w Hiroshimie jest ciekawe śródmieście. Główna aleja handlowa, zadaszona i obwieszona światłami jak amerykańskie domy na gwiazdkę jest mekką dla zakupocholików,
GunkanjimaGunkanjimaGunkanjima

Strona wschodnia wyspy, do której nie udało sie przybić.
lubiących hałas centrów handlowych i amatorów poszukiwania nowych smaków batonów Kit-Kat, których jak twierdzą znawcy jest ponad 20 (a jak twierdzi nasz przyjaciel Seba, są nawet takie o smaku Sake – jednak jeszcze nie odnalazł swego kitkatowego świętego gralla). Jest jeszcze bardzo polecane Chinatown, lecz z przyczyn znanych tylko zamieszkującym go chińczykom, owa dzielnica zamiast o 19.00 żyć i łoić kasę z turystów, zupełnie wymiera i trudno znaleźć jakiekolwiek miejsce gdzie możnaby wciągnąć ich słynne Xiao Long Bao. Autorom tego tekstu udało się namówić właściciela jednej z nich aby na trochę odroczył jeszcze fajrant i ulepił parę słynnych pierożków. Ku radości naszych podniebień i rozpaczy poparzonego języka (kto jadł prawdziwe Xiao wie o czym piszę).

No i jest jeszcze jedna atrakcja, której odpuścić nie sposób. Nas miastem góruje Mount Insayama, na którą wjeżdża się gondolą zaprojektowaną przez architekta, pracującego dla Ferrari i Porsche. Rzeczywiście dość ładna, ale ja wolę chyba te z duchem, podobne do występujących w teledysku Last Christmas, które wiozły nas poprzedniego dnia w Hiroshimie. Widok z góry jest rzeczywiście niepowtarzalny. Obsługa wyciągu twierdzi, że uznany za jeden z 3 najwspanialszych widoków miast w Japonii. Na szczycie spotkała nas niesamowita przykrość ze strony obecnych na facebooku znajomych.
GunkanjimaGunkanjimaGunkanjima

Szkoła i szpital, w których 40 lat temu pracowali ludzie.
Otóż korzystając z obecności sygnału Wi-Fi chciliśmy podzielić się swym szczęściem dzwoniąc przez Skype. Nikt nie odebrał. Rozpacz.

Kończąc dzień musieliśmy zarezerwować na następny dzień rejs na Hashime. Jednak wchodząc na kolejne strony przwoźników z przerażenie stwierdzałem, że nie ma wolnych miejsc. Cała Japonia. Albo zrobisz coś dużo wcześniej albo liczysz na łut szczęścia a Twój główny punkt programu w danym rejonie staje się nie do zrealizowania. Chyba, że nie po japońsku, na pałę, bez rezerwacji, przed oficjalnym otwarciem biura, szarpiąc za zamknięte drzwi (podczas gdy obok są otwarte) spróbujesz te bilety zdobyć. Zdobyć dla grupy 8 osób, bo tyle nas w tej chwili zwiedza wspólnie kraj owiniętego w glona ryżu. Japończycy są tak mili i tak mało asertywni, że mimo ostrzeżeń na stronie, że bez rezerwacji nie przyjmują, nie potrafili nam odmówić. Gdy dziś rano pojawiliśmy się w porcie w sile 8 zdesperowanych, nie ręczących za siebie, strasznych gajdzinów, nie mogło się nie udać.

Ekipa Jamesa Bonda miała helikoptery, my tylko zwykły statek wycieczkowy. Zaparkowanie takim środkiem lokomocji to sztuka większa niż mogłoby się wydawać. Należy zacumować go przy betonowym nabrzeżu małej wysepki na środku dość niespokojnego dziś morza. Nasz kapitan podchodził do manewru 3 krotnie a
GunkanjimaGunkanjimaGunkanjima

Budynki mieszkalne.
ja widząc falujące za burtą ściany wyspy wyobrażałem już sobie wpadającyh do wody boguduchawinnych turystów. Po 3 podejściu kapitan odpuścił a my mogliśmy się cieszyć z faktu posiadania wciąż 4 kończyn i jednocześnie martwić tym, że nasza wyprawa nie zakończy się zejściem na ląd, na którym Havier Bardain zastrzelił laskę Danielowi Craigowi. Zrobiliśmy zdjęcia wyspy opływając ją dookoła i wróciliśmy do portu. Bilans wypełnionych woreczków, która rozdała nam na początku rejsu obsługa, równał się, mimo ciężkich warunków, zero. Bardzo dzielna z nas grupa.

Po szybkim zaprowiantowaniu i kolejnym pożeganiu z polską grupą wyruszylimy shinkansenem do Kagoshimy. Rozłąka będzie niedługa, bowiem jutro spotykamy się ponownie na promie na wyspę Yakushima. Wykończona rejsem Basia zasnęła i obudzona nie zarejestrowała, że pojawia się konieczność zmiany pociągu i zorientowawszy się, że musimy wysiadać gdy pociąg już stał na stacji, wybiegła jak stała. W skarpetkach. Na szczęście jej dzielny mąż zabrał resztę bagażu.

Nie zgubiwszy niczego, z coraz bardziej słonecznej Japonii pisali do Was

Basia i Wojtek




Additional photos below
Photos: 8, Displayed: 8


Advertisement



29th September 2016

skarpetki Basi:)
hehe brawo Basia! byłas jak gejsza .. one chyba ( widziałam w TV!!) chodza w samych skarpetkach( białych)... no moze jeszcze w japonkach:)

Tot: 0.142s; Tpl: 0.012s; cc: 8; qc: 52; dbt: 0.0786s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb