Dzień 10. Po dłuższe życie do Hakone.


Advertisement
Japan's flag
Asia » Japan » Kanagawa » Hakone
September 25th 2015
Published: September 25th 2015
Edit Blog Post

Pociąg linii Odyaku.Pociąg linii Odyaku.Pociąg linii Odyaku.

Przez cala trasę przeciska się przez wąskie korytarze lasu.
Dziś mija 10 dzień naszej podróży po Japonii więc obraliśmy kurs powrotny w stronę Tokyo. Jednak zanim do niego dotrzemy postanowiliśmy zatrzymać się na 2 dni, aby wymoczyć zbolałe podeszwy w ciepłych źródłach wypływających wprost spod zgniłych jajek wulkanu Owakudani, czyli miejscowości Hakone, ok 80 km na południowy-zachód od Tokio. Proces gnicia jajek w czeluściach lokalnego wulkanu obecnie przybrał na intensywnosci i w związku ze wzrostem jego aktywności część regionu jest zamknięta dla turystów. Szkoda, bo bardzo ostrzyliśmy sobie zęby na wyprawę na szczyt. Jesteśmy jednak w jego pobliżu, kąpaliśmy się dziś w tym co spod niego wypływa (i nie jest to lawa) a jutro mam zamiar (Basia dyplomatycznie wykręciła się z tego zadania) zjeść czarne jajko gotowane w jego źródłach, spożycie którego wydłuża ponoć życie o 7 lat. Mam nadzieję, że niestrawność nie skróci go równocześnie o 7.

Wczesnym rankiem pożegnaliśmy bardzo przyjazną Nara. Deszcz powrócił nad Japonię w formie bardziej intensywnej niż wczoraj i już wiemy, że jeśli tu zacznie padać to nie wygląda to tak jak w klimacie rownikowym. Siąpi równo cały dzień. Nie było nam jednak żal, bo wiedziałem, że podróż z Nara do Hakone to przejazd zwykłym pociągiem do Kyoto, shinkansenem do Tokyo i z tamtąd do Odawara ekspress i jeszcze na koniec dwa pociągi linii lokalnych. Japonia koleją stoi i tory prowadzą tu wszędzie. Sieć jest nadzwyczajnie rozwinięta i poza głównym operatorem, czyli Japan Rail, w skrócie JR, jest tu jeszcze masa prywatnych przewoźników, typu Kansai w okolicach Tokio, czy Odyaku w okolicach Hakone właśnie. Trudno sie w tym wszystkim na początku połapać ale po 10 dniach zaczynamy już powoli swobodnie poruszać się w temacie kolei i wiemy gdzie możemy wsiąść za darmo na JR pass czy lokalny pass a gdzie należy dopłacić. Jednak nawet gdy o tym zapomnimy, i wsiądziemy do pociągu bez właściwego biletu, nikt tu nikogo nie ściga zakladając, ze jest przestępcą chcącym kogoś oszukać na bilecie, tylko po prostu sprzedaje się mu go podczas jazdy. Oczywiście bez dodatkowych opłat. Japonia to kraj bezpieczny i działa to w obie strony. Można się czuć swobodnie w ciemnej uliczce i z drugiej strony nikt z góry nie zakłada, że chciałoby się go oszukać. To przecież byłaby ujma na honorze, który dla Japończyka jest ważniejszy niż jego kapcie do toalety (a one są niezmiernie ważne, nawet sobie nie wyobrażacie jak).



Ludzki umysł, a przynajmniej mój, czasem w zadziwiająco konsekwentny sposób odrzuca jakieś elementy wiedzy lub słowa. Po przygodzie ze złym doborem shinkansena na trasie Tokio-Kyoto wydawało mi się, że mam już wszystko doskonale opanowane i wiem, do którego wsiąść aby byl tym szybszym. Nie wiedzieć dlaczego mój umysł wciąż, maniakalnie powtarza mi, że to Kodama. Podczas gdy jest odwotnie. Plan ze wskazówkami był głeboko schowany, Hikari odjeżdża za 1 minute a Kodama za 3. Wybieram za nas Kodamę, choć wszystko wiedząca żona skomentowała to słowami: ''Nie wydaje mi się'' a ja na to ''Okaże się na najbliższej stacji''. Okazało się i to jeszcze nie raz. Wybrany Kodama nie jest tym szybszym i muszę to sobie wbić raz na zawsze do głowy bo shinkansenem już za tej podróży jechać nie bedziemy ale do Japonii wrócić zamierzamy. Jednak, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W drodze do Kyoto większa liczba przystanków pozwolila mi opracować oraz zrealizować precyzyjny plan zakupu kawy zbożowej na peronie podczas postoju pociągu na stacji. Tym razem, jak się okazało, Kodama zatrzymując się na mniejszych stacjach umożliwił na skrócenie podróży o jakąś godzinę. Otóż zupełnie przypadkiem zorientowaliśmy się, że możemy wysiąść przed Tokio na stacji Odawara i z niej mamy już do Hakone tylko ok 10 km. Na stacji Odawara zatrzymuje się tylko Kodama. Ha!

Dwa pociągi linii Odyaku przemierzają odległość kilkunastu km i przewyższenie ok 400 m w ślimaczym tępie, zmieniając co parę km kierunek jazdy o 180 stopni, tak aby trawersem wjechać na wysokość ponad 500 m n.p.m. Przy czym w Japonii jest to wysokość rzeczywista bo zaczynamy praktycznie od poziomu morza. Wszystko w malowniczej scenerii bo jedziemy dosłownie po zboczu góry.

Po zameldowaniu deszcz wciąż nie zamierzał przestać padać więc wybraliśmy się tylko na krótką wycieczkę do pobliskiego Museum of Art z, co jest prawie regułą w Japonii, pięknym ogrodem.

Nasza miejscówka, Hakone Tent, jest udanym połaczeniem schroniska górskiego, sklepu IKEA i starego ryokanu. Najważniejsze jednak, że w podziemiach ma pomieszczenia stylizowane na grotę skalną a nich dwa piękne onseny, które niezaprzeczalnie mają źródło wody w okolicach wulkanu Owakudani. Nosa oszukać się nie da. Zresztą świadczy też o tym, nie dająca sie zafałszować, praktycznie zerowa przeźroczystość wody. Onsen jest w cenie a jedyne prysznice w guesthose są w tych grotach właśnie więc skorzystaliśmy z nich, chcac niechcąc. Nie wiem czy czuję się zdrowszy ale woń siarki ciągnie się za mną nie chcac się wywietrzyć a ja co chwila nerwowo sprawdzam okolice skroni, żeby się upewnić, czy coś się nie wybrzusza.



Jutro ma się wypogodzić więc ruszamy w trase pieszo-autobusowo-promową po okolicy i zamierzamy wydłużyć sobie życie o conajmniej 7 lat.

Aligato

Basia i Wojtek

Advertisement



2nd October 2015
Jeszcze jedno zdjęcie z tego miejsca.

alez piknie!
no to było cos piknego- nie wyobrazłam sobie ,ze tak moze wygladac Japan... widziłam oczyma wyobrazni tylko malutkie domeczki i wszedzi mnogo ludzi, tłok wszechobecny .. a tu takie zdjecia...

Tot: 0.143s; Tpl: 0.011s; cc: 11; qc: 61; dbt: 0.085s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb