Advertisement
Published: March 1st 2012
Edit Blog Post
Pokoik wypoczynkowy
Nic tylko wskoczyc do srodka i zakimac ;] No to jesteśmy w Singapurze. Basia zmęczoną i trochę sfrustrowana zasypia a ja mam chwile aby napisać jak przebiegła podroż Dlaczego sfrustrowana? Zaraz do tego dojdę
Zacznijmy od lotu. Lufthansie naprawdę nie można nic zarzucić. Pierwsza część lotu odbyliśmy małym samolocikiem do Monachium. Samolocikiem tez Lufthansy oczywiście Tam w największym porcie lotniczym jaki widziałem (a widziałem ich niewiele jak dotąd 😊) spędziliśmy 3 godziny oczekując na lot do Singapuru. Wszystko odbyło się z niemiecka precyzja. Bez sekundy zwłoki Ba, z Monachium wystartowaliśmy nawet o 5 minut za wcześnie Wracając jeszcze do niemieckiego lotniska. Wiele rzeczy spowodowało ze z wrażenia przystanęliśmy aby zrobić obiektowi będącemu przyczyna zaciekawienia zdjęcie Jedna z nich była np. stojąca na środku terminalu kabina do spania. Wrzucasz piniadza, wchodzisz, zaciągasz rolety i spisz a dookoła ciebie wrze życie i przetacza się tlum. Fajna sprawa dla tych co dużo czasu spędzają na lotniskach.
Tak jak napisałem odbiliśmy się od Monachium o czasie a nawet przed nim. W przeciwieństwie do naszego pierwszego środka transportu, drugi samolot to ogromny Airbus z 8 siedzeniami w rzędzie, mieszczący chyba z 500 osób w środku Fachowy od awiacji pewnie będą wiedzieć lepiej. Podroż przebiegała prawie bez zakłóceń a
MRT w Singapurze
Tu jeszcze jest czysto ;]. gdy dobrze się skręciliśmy na fotelach to nawet na jakieś pól godziny przysypialiśmy i gdyby zsumować te drzemki to pewnie razem wyszłoby z 6 godzin snu. Nie najgorzej jak na 11 godzinna podroż samolotem. Resztę czasu można było wypełnić sobie oglądając całkiem świeże filmy w wideotece Lufthansy. Nadrobiłem braki i obejrzałem ''Kota w butach'' 😊. Poza strasznie cmokającym za moimi plecami Malezyjczykiem (pewnie jeden z tych co uważają, ze zamiast szczoteczki do zębów można usuwać z nich jedzenie poprzez zasysanie) i grupa dość parszywie cuchnących Rosjan w okolicy nic z tego etapu nie zapisało się w naszej pamięci negatywnie 😉.
Lądowanie w Singapurze odbyło się równie precyzyjnie. Port lotniczy czysty i schludny sprostał naszym wyobrażeniom o dbałości o higienę i czystość miejscowych. Jednak to co widzi się i czuje tu na ulicach jest zupełnym zaprzeczeniem obiegowych opinii o tym miescie. Gdyby każdy Singapurczyk lub turysta miał dostawać mandat za rzucenie niedopałka lub papierka na ulice, ci ludzie zostaliby żebrakami w parę dni. Singapur pod względem brudu nie odstaje od czołówki miast arabskich, które z lepkiego syfu i smrodu wręcz słyną Mi to jakoś nie przeszkadza ;], przecież jesteśmy tu na wakacje. Był to jednak pierwszy
Dziubku zobacz
Ja tu noga pokaze a ty rob zdjecia tym smieciorom na ulicy ;]]] powód dla lekkiego pogorszenia nastroju Basi. Następny pojawił się gdy doszliśmy ze stacji metra do okolicy, w której miał znajdować się nasz hotel. Okazało się ze całkiem nieświadomie zabookowalem pokój w hotelu stojącym w samym środku red light district. Otaczają go lokale wyglądające jak stojąca jedna przy drugiej myjnia samochodowa. Normalnie opuszczane żaluzje, zapalone lampki i jakieś kadzidła Tańsze dziewczyny stoją w odstępach 2-3 metrowych na chodniku pod hotelem i czekają na klientów ;]]]. Mimo, ze głodni nie poszliśmy na kolacje bo Basia się boi ;].
Mam nadzieje, ze jutro poprawi się jej nastrój ;] mój jak na razie jest bez zarzutu. Tyle relacji na dziś. Bez odbioru. ;]
Advertisement
Tot: 0.116s; Tpl: 0.009s; cc: 10; qc: 30; dbt: 0.0256s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.1mb
Marcin
non-member comment
nie posądzałem o takie zdolności pisarskie! siedziałem w takim napięciu że aż palce zbielały od ściskania fotela. czekam z niecierpliwością na relację z dnia drugiego!