Maly przeglad duzych wrazen wg M.


Advertisement
Morocco's flag
Africa » Morocco » Souss » Tafraoute
March 28th 2011
Published: March 30th 2011
Edit Blog Post

Dziwnie tak jechac w strone domu, (Polski) jakos duzo bardziej wiatr wial w zagle jak jechalo sie w przeciwna strone; chodz moze tak zdrowiej puscil juz spid,zeszlo cisnienie i jakis tam stres przed nieznanym. Fajnie jednak ze to nie koniec,moze nawet poczatek bo w sumie Maroko chcialem zaczac przemierzac od Anty-atlasu, nie tylko ze wzgledu na nazwe 😊 Gory te sa starsze od Atlasu, maja niesamowite formacje skalne, do tego sa barwy czerwonej i jak dla mnie tu sie zaczyna historia Maroka. To jest serce Maghrebu, tu widac prehistorie wymalowana na skalach,to tu mozna znalezc ryty przedstawiajace zwierzyne i ludzi zamieszkujacych te ziemie przed tysiacami lat (w tym slonie i lwy),tak tu byl kiedys raj.
I jestesmy,to dzis wwiezli nas do Tafrawutu- pieciotysiecznej stolicy Anty-Atlasu, zlapani na stopie koreanczycy,uswiadamiajacy nas, ze Poludniowa Korea jest kolejnym krajem duzo wyprzedzajacym nas w ewolucji.

N1...ta trase juz od kilku lat pragnelismy zobaczyc...uuu!!! jest niesamowita, co dzien lapalismy kogos jadacego do Senegalu,Mali,Mauretani kto z checia by nas tam zabral... Nie tym razem i juz wiadomo ze jest po co wrocic 😊. Ludzie niesamowici, co jeden to lepszy artysta,do tego krajobrazy:wdzierajace sie na droge wydmy,klify,puste plaze i spacerujace sobie wielblady,osly,kozy itd

skok na gazeleskok na gazeleskok na gazele

"la gazelle" jest prehistorycznym rytem skalnym;)
Chyba nigdy nie wierzylem ze dojedziemy z Jabolem na pustynie.Balem sie, ze go spali slonce, pogryza dzikie psy czy ludzie, do tego skorpiony itd.No i najwazniejsze, jak tam dojechac skoro niczym w Maroku nie mozna jezdzic z psem,tak mowil mi poznany na poludniu hidzpani francuz: "do pociagu i autobusu nie wsiadziesz z psem na stopa tez cie nikt nie wezmie,tam nie lubia psow" wlasnie wrocil z Maroka podrozowal
tam z kumplem trzy miesiace.
Co do pociagow sie zgadza, w autobusie daje rade ale nie polecamy bo nigdy nie zgodza sie wziac
do srodka, raczej bagazowka,stres dla psa i wlasciciela.
Natomiast stop -super, narazie nie bylo problemu ze gdzies ugrzaznelismy. Dla przykladu w pieknej
Hiszpani (tez z duzym psem nie mozna do pociagu i autobusu) na 120km,stopem udalo sie tylko 30km reszta przymusowy spacer,tutaj w Maroku nigdy nie przeszlismy nawet pieciu (mogli by sie zasrani espancy nauczyc od sasiadow...) do tego rzadko kto chce by mu zaplacic za ta przysluge. Wiec do Sahary dojedhalismy bez problemu.
Pustynia jest super, nam sie podobala bardzo a Jabolowi chyba jeszcze bardziej .Nie bylo strasznych upalow a do tego chlodny wiatr lagodzil gorac zupelnie. Bylismy tylko kilka dni i nie zapuscilismy sie zbyt daleko, ale na tyle by poczuc bezmiar pustyni. Ichoc bylismy tylko za Al Ujunem na pusyni ktora nie jest piaskowa tylko hamada to chyba taka wlasnie chcielismy widziec.Wydmy mijalismy po drodze i na obrzezach stolicy okupowanej Sachary Zachodniej. Aczkolwiek kiedys odwiedzimy ta kolo Mahamidu Erg Szikaka ciagnie sie na ok40km i najwyzsze wydmy siegaja 300metrow jest wieksza od rozpopularyzowanego Ergu Szabi ale trudniej do niej dotrzec. W zasadzie w Maroku pustynia mozna nazwac caly terem po drugiej stronie gor na wschod Atlasu i Antyatlasu;z tym ze nie sa to pustynie piaskowe bo tych w Maroku niewiele.
Jabolowi na pustyni nie zagrazalo nic, bo nic tam nie ma a juz na pewno nie bezdomne psy(swoja droga ciekawe skad na pustyni biora sie bezdomne psy?! 😉, bo te albo usuwaly sie z drogi,albo czesto nawet nie chcialo im sie podniesc. W Europie nie ma takich leniwych psow😊
Nieprzyjemne sa za to dzieci w Al Ujunie, bo te rzucaly w nas kamieniami i choc sytuacje nie byly niebezpieczne, to na pewno niemile,bo powtarzaly sie czesto w roznych czesciach miasta.
Tak wiec udalo sie. Bylismy z Jabolem na Saharze i bez problemu dojechalibysmy dalej do Senegalu ,ale po co kusic los? na razie wystarczy, zreszta zaczyna sie lato a koncza sie pieniadze 😊

Bylismy w Saharze Zachodniej,poznalismy duzo rodzimych mieszkancow tej ziemi "Sahrawi".Myslelismy
ze ciezko bedzie nawiazac kontakt z Saharyjczykami, a juz na pewno wydusic z nich jaka jest tam sytuacja.
Nic bardziej mylnego: Sahrawi mielismy przyjemnosc poznawac codziennie a temat okupacji pojawial sie
sam. Poznalismy przelotnie dosc zroznicowane spoleczenstwo: od biednych chlopcow w najstarszej dzielnicy Al Ujunu "Suk az-Zadzdz" z ktorych jeden klepal reka w ziemie i powtarzal "to ziemia Sahrawi" nabierajac powietrza jak by sie zaciagal i z satysfakcja wypuszczajac powtarzal "sahrawi"po czym marszczyl brwi i cicho krzyczal "to nie Maroko,Maroko tra-ta-ta" tu ukladal rece jak by trzymal karabin po czym machal reka za siebie wyjasniajac ze to bylo kiedys...Poznalismy demonstrujaca wyksztalcona mlodziez manifestujaca potrzebe zmian.Wedlug tych ludzi Sahrawi w Saharze Zachodniej sa dyskryminowani i pracuja na duzo gorszych warunkach niz Marokanczycy,badz nie ma dla nich pracy.Prosili zebysmy to przekazali dalej, praktycznie co dzien dosylaja zdjecia z kolejnych demonstracji.
Poznalismy tez kilka osob bardziej zamoznych w tym czlonka rodziny Dzumani (nie wiem jak sie poprawnie pisze,ponoc najwazniejsza rodzina w Saharze) Ten z kolei zachwalal sobie, ze wojsko i policja marokanska widzac go z daleka salutuja.Mowil ze jest wlascicielem portu i
N1N1N1

w bezmiarze pustyni
sieci stacji benzynowych PNA. Tez sie przedstawil jako Sahrawi jak spytalismy czy nie jest ciezko mu prowadzic interesy skoro nie jest marokanczykiem,powiedzial "jak wam to powiedziec,no z Sahara jest tak jak kiedys bylo z Polska u was Niemcy,a tu Maroko ma takie swoje guwernema,no..." i rozlozyl rece.
Kazdy z poznanych powtarzal, Sahara jest okupowana przez Maroko i dla nas niebezpieczne jest o tym mowic publicznie. A nam o tym przypominaly doslownie masy wojska i policji z okropnymi jednostkami wojskowymi znajdujacymi sie chyba w kazdej czesci miasta,do tego posterunki kontrolne przy kazdej drodze i sporo nowiutkich drogich aut ONZetu zaparkowanych pod dwoma najdrozszymi hotelami w miescie. Apropos ONZetu ponoc jest jedyna misja ktora nie ma prawa monitoringu,wiecej o tym jest na necie obecnie trwa akcja by to zmienic.
Kilkakrotnie slyszelismy jeszcze smutna historie,jakoby ludnosc sahrawi miala dosc systemu marokanskiego i w wiekszosci postanowila opuscic miasto. Rozstawili namioty ok 8km od stolicy tu wkroczylo wojsko i brutalnie sie z nimi rozprawili pomoc zginelo sporo ludzi (niestety onz nie ma prawa monitorowania..)

Ze zdobyczy jakie mamy do tej pory to trzy naszyjniki i jedna kaseta magnetofonowa. Raczej staramy sie rozbrajac niz dozbrajac.Zrobilo sie prawdzie lato i jest coraz ciezej. Nawet Jabol
N1N1N1

w piasku
juz przestal sie wygrzewac na sloncu i szuka cienia,dzis nie wytrzymal i skoczyl na glowke do studni. Slyszelismy jakies dziwne dzwieki jak by jakas owieczka se pojekiwala zaniepokoilo nas dopiero kiedy pomiedzy wysuszonymi na pieprz skalkami dalo sie slyszec plumkanie. Jak namierzylismy dzwieki okazalo sie ze jabol znalazl plytka studnie i chyba usilujac sie napic wpadl i nie mogl wyjsc.
Tu jest wszystko: ocean,morze gory male i duze do tego pustynie a kazda miejscowosc jest z innej bajki.Podrozuje sie super autostop lepiej funkcjonuje niz w europie nawet z psem a drogi lepsze niz w Polsce.
Ale i tak chcemy kiedys pojechac do Afryki tej ktora zaczyna sie od Sahelu w dol,kiedys...
Jabol przekazuje wszystkim obroncom zwierzat, ze zdarzajace sie czasem niemile traktowanie psow w zupelnosci rakompensuja mu porozrzucane wszedzie resztki jedzenia i brak jakis norm typu prowadzanie psow na uwiezi itd. Co mu sie bardzo podoba jeszcze a niepokoi wlascicieli to ze w niektorych miastach nie ma wogole psow,za to duzo kotow.
Mielismy takie sytuacje,w zasadzie trzy razy ze jak rzucilismy kawalek jedzenia jakims syspatycznym pieskom krecacym sie kolo nas te wypalaly jakbysmy do nich strzelali,raz drugi ok ale jak raz psiak krecil sie kolo nas pol godziny a potem tak spieprzyl spojrzal tylko jeszcze raz z okolo stu metrow czy go nie gonimy i pobiegl dalej zrozumielismy ze nie odrozniaja chleba od kamienia to smutne 😞
Ale na szczescie sa tez tacy co lubia i toleruja psy tu w Tefraucie zdarza sie ze Jabola ktos poglaszcze nawet a nad oceanem ostatnio sporo ludzi mialo psy. W przypadku medyn to ma sens ze nie ma tam psow bo miejsca malo a wczedzie wala sie mieso,koty likwiduja gryzonie i napewno to jest korzystniejsze.
Nie wiemy jeszcze jak pojedziemy dalej ale napewno w kierunku Marakeszu jutro na stopie sie okaze czy przez wysokie gory czy na okolo przez szereg oaz i takich tam pustynnych terenow.Mamy do wyboru wymiotowac na kretych gorskich drozkach badz spalic sie na obrzerzach sahary.
Narazie jest niezle, nie narzekamy .Zachorowalismy tylko raz na burze piaskowa ale jak odeszla wszystko przeszlo. Wtedy dzialy sie z nami dziwne rzeczy cos jak by wypic herbate z calej torebki na raz.

Niebezpiecznych sytuacji nie bylo, po za jedna. Obawialismy sie troche krajowcow- ich reakcji na psa.
Najniebezpieczniejszy okazal sie jednak chwile wczesniej poznany francuz ktory dostal szalu i probowal zabic biednego Jabola. Skonczylo sie na paru piesciach ktore zebral Jabol i kopniaku zebranym przez Jabola i Age ktora probowala go od niego ochronic. Poszlo o chwilowe stykniecie sie pod stolem naszych psow. Widac on nigdy nie rozdzielal, on zawsze zabijal tego drugiego. Nam sie udalo to zrobic w trzy sekundy natomiast utrzymanie go w bezpiecznej odleglosci zalodze hotelu znacznie dluzej. Tak mily czlowiek zmienil sie w bestie.
PIeknie sie podrozuje. Fajnie ze czeka nas jeszcze sporo mam nadzieje ze fajnych przygod. 😊 😊 😊



Additional photos below
Photos: 15, Displayed: 15


Advertisement

zyczliwy Saharyjczykzyczliwy Saharyjczyk
zyczliwy Saharyjczyk

bardzo nam pomogl, bezinteresownie zmieniajac cel swej podrozy, dostarczajac niesamowitych wrazen,wiozac bezdrozami hamady.
goscina na stopiegoscina na stopie
goscina na stopie

jeden w artystow zabral nas zbaczajac ok 30km z naszej trasy do swej gorskiej wioseczki na herbatke w rodziinym gronie,ktorym okazalo sie 4innych mezszczyzn:) Nielatwo bylo sie stamtad wydostac na glowna droge spowrotem;)
pustynne pieskipustynne pieski
pustynne pieski

przypuscily ostrzegawczy szturm :)


31st March 2011

Jabol tez powinien pisac bloga dla tych pisakow co utknely w mieszkaniach ;) Pozdrawiam
6th April 2011
plum

Gorąca
Gorąco to i wykąpać by się chciało zostaw Jabola niech się schłodzi troszkę

Tot: 0.058s; Tpl: 0.013s; cc: 11; qc: 30; dbt: 0.0304s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb