Advertisement
Published: July 10th 2009
Edit Blog Post
Craziness! 9 hour flight seemed to be unbearable. I met one girl though with whom we actually hit it off right away. Thanks to some gossipping and laughing, 9 hours passed by very quickly.
Then the airport, looong line, Department of Homeland Security (U.S. Customs and Border Protection), questions, questions, questiones...
Then extending minutes while waiting for the backpack. What is more, big time difference that was making me tired.
And eventually stress when I realized that I actually didn't have Lara's phone number, a first couch surfer who I was supposed to stay with.
But I though that in nowadays world, where the Internet is everywhere, it wouldn't be a problem to get to my mail box and find the number. Especially at the airport in New York. I took my backpack and went to the information point. Internet- $6 for 4 minutes. It did't really matter. The problem was though that in my mail box there was no number. We just both totally forgot about it 😊
Having the address I figured it wouldn't be hard to get to her place. I just quickly got my new American number and went to Astoria. A train to Sutphin/ Archer Ave.2. then the E train towards Manhattan, five stops to Heights/Roosevelt Ave.3., downstairs, the V or R train, four stops to Stainway. And when I got to the place it appeared that Lara was right in front of her gate coming back from work. Good luck? Maybe a bit... 😉
Then walking, a dinner, wine, long conversations, first fascination. And that's just the start...
***
Szalenstwo. Lot trwajacy 9 godzin wydawal sie byc nie do zniesienia. Jednak poznalam pewna dziewczyne, z ktora w zaskakujacy sposob znalazlam wspolny jezyk. Dzieki ploteczkom i smiechom, 9 godzin minelo nie wiadomo kiedy.
Potem lotnisko, dluga kolejka, Department of Homeland Security (U.S. Customs and Border Protection), pytania, pytania, pytania... Nastepnie kolejne wydluzajace sie minuty w oczekiwaniu na plecak. Co wiecej meczaca roznica czasu.
Az w koncu stres, gdyz zdalam sobie sprawe, ze wlasciwie nie mam numeru telefou do Lary, pierwszej osoby z CouchSurfingu u ktorej mialam sie zatrzymac.
Pomyslalam jednak, ze w dobie ogolnodostepnego internetu, nie powinno byc problemu z dostaniem sie do skrzynki mailowej i odgrzebaniem numeru. Zwlaszcza na lotnisku w Nowym Jorku. Plecak na plecy i kierunek informacja... Internet 4 minuty 6$. Nie mialo to jednak wiekszego znaczenia. Problem jednak w tym, iz okazalo sie, ze w skrzynce rowniez numeru brak. Obie zwyczajnie przeoczylysmy te kwestie 😊
Majac jednak adres nie problem bylo trafic na miejsce. Szybko wiec zalatwilam jeszcze sprawe numeru telefonu i obralam kierunek Astoria. Pociag na Sutphin/ Archer Ave.2. potem pociag E w kierunku Manhattanu, piec przystankow do Jackson Heights/Roosevelt Ave.3., schodami na dol, pociag R lub V, cztery przystanki do Steinway i kiedy dotarlam okazalo sie, ze pojawilysmy sie z Lara przy furtce dokladnie w tym samym czasie. Fart? Moze troche... 😉
Potem spacer, kolacja, wino, dlugie rozmowy, pierwsza fascynacja i oczarowanie. A to dopiero poczatek...
Advertisement
Tot: 0.085s; Tpl: 0.009s; cc: 11; qc: 59; dbt: 0.0541s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.1mb
urszula
non-member comment
kamień z serca
Dzieci mają swoje marzenia,plany ,fascynacje-bardziej lub mniej szalone.My rodzice możemy jedynie prosić Boga aby wszystko układało im się pomyślnie.Godziny oczekiwania na informację czy doleciałaś były wiecznością.Potem znowu lęk czy dotrzesz na miejsce.Godzina 3.30 wysłany sms nie dochodzi.Oczywiście nie przyszło mi do głowy ,że już zamieściłaś informację na blogu.Teraz już jestem spokojniejsza.Swoją drogą nie wiem jak Ty to robisz?Dla mnie jest to niesamowite.Malwinko uważaj na siebie i baw się/świat z każdym dniem robi się dla Ciebie coraz mniejszy/Pozdrawiam wszystkich młodych ludzi tak szalonych jak moja córka.Pamiętajcie o swoich rodzicach,którzy odliczają godziny do waszego powrotu.