Tulum


Advertisement
Mexico's flag
North America » Mexico » Quintana Roo » Tulum
March 13th 2014
Published: March 15th 2014
Edit Blog Post

No i wracam do Meksyku;-) To już prawie koniec mojego wyjazdu. Z Belize (Caye Caulker) odpływam bez żalu.

Z Caye Caulker do Meksyku (miasto Chetumal) płynę wodną taksówką. Przed przypłynięciem do Chetumal łódka przypływa do miasta San Pedro, w którym odbywa się odprawa paszportowa po stronie Belize (w paszporcie musi być wbita pieczątka wyjazdowa z Belize).

Okazuje się, że wyjazd z Belize niestety kosztuje. Naliczają sobie jakieś podatki, baking fees itp. i wychodzi do zaplaty ponsd 30 USD:-(

BELIZE? Nigdy wiecej!!!!

Do Chetumal doplywamy okolo południa a przy nabrzeżu czeka już na nas wojsko, które przeszukuje - przy pomocy psów - wszystkie bagaże. Szukają narkotykow. Wygląda to tak, że wszyscy musimy ustawić nasze bagaże w linii i odsunąć się od nich. Wtedy psy przystępują do obwąchiwania. Na szczęście nic nie znajdują i możemy szybko przejść do odprawy paszportowej.

Po stronie meksykańskie okazuje się, że za wjazd "chcą" pieniedzy:-) Tylko 306 peso.

Po odprawie paszportowej łapię taksówkę na dworzec autobusowy.

Na dworcu kupuję bilet autobusowy drugiej klasy do Tulum (170 PESO). Jest spora różnica w cenie pomiędzy pierwszą a drugą klasą. Szukam też jakiegoś śniadania blisko dworca (autobus mam za 30 min). Jadę autobusem linii Mayab. I muszę powiedzieć, że jeżeli chodzi o komfort podróży to nie zauważam znaczących różnic pomiędza Mayab i ADO. Jest klimatyzacja (co ważne). Muszę co prawda sam załadować mój plecak do bagażnika, ale co to za problem. Zaletą autobusów drugiej klasy jest to, że pozwalają na wejście (na postojach) do środka sprzedawcom różnego jedzenie, snaków, itp. ADO jechałem dwa razy. Raz do Oaxaca i drugi raz do San Cristobal. Pierwszy nie zatrzymał się nigdzie (i trzeba bylo jechać o pustym żołądku) a drugi przy jakiejś obleśnej restauracji (a jechał 12 godzin). Mayab zatrzymuje się stosunkowo często i nie ma problemu z kupieniem czegoś do jedzenia. Poza tym w środku takiego autobusu jest też ciekawiej (więcej folkloru).

Okolo 16:00 dojeżdżamy do Tulum. Miasto to jedna główna ulica przelotowa, przy której są przeróżne sklepy z pamiątkami i restauracje. Miasto nie robi specjalnego wrażenia. Jest jakieś takie nijakie. Jest też stosunkowo drogie, ale podobno ten rejon (Riviera Maya) tak ma. Szukam mojego hostelu. Mam rezerwacje w hostelu Chalupa. Hostel znajduje się przy drodze wylotowej z Tulum do plaży. Hostel jest bardzo sympatyczny. Miła obsługa. Klimatyzacja działająca w nocy i mały basen:-)

Kolejnego dnia wypożyczam rower na dwa dni. W pierwszej kolejnosci jadę na plażę i plaża robi powalające wrażenie. Jest przepiękna. Belize ze swoimi zarośniętymi plażami i krzaczorami może się schować. Woda jest w sam raz. Nie za ciepła. Na plaży dosyć szybko robi sie gorąco i trzeba szukać bardziej przyjemnego miejsca. Niedaleko Tulum jest cenota Gran Cenote. Cenota to grota wypełniona woda. Jest ich tutaj sporo. Pływanie w niej w taki upał to sama przyjemność.

Kolejnego dnia wybieram sie do ruin Majow w Tulum. Miasto zostało założone stosunkowo późno, bo w 13 wieku. Same ruiny nie są może zachwycające, ale miejsce ich ulokowania zdecydowanie tak. Tego samego dnia wieczorem jadę ponownie na plażę wykąpać się sprobówać snorklingu na rafie. Koszt snorklingu to 250 peso. I warto wydać te pieniądze. Snorkling na rafie jest super. Byłoby jeszcze fajniej, gdyby morze nie było tak rozbujane.

Kolejny dzien to wyjazd do cenoty Dos Ojos. Jest ona położona nieco dalej od Tulum i łapię colectivo aby się tam dostać. Cenota jest przepiękna. Dużo ładniejsza od Gran Cenote i w sumie to nie wiem dlaczego Lonely Planet wymienia Gran Cenote i nic nie wspomina o Dos Ojos. W okolicy jest znacznie wiecej cenot. W cenocie wykupuję pakiet snorkling z przewodnikiem. I to są kolejne pieniądze, które zdecydowanie warto wydać. Wpływamy (jest z nami jeszcze dwójka chilijczyków) do jaskiń, do których ludzie bez znajomości cenoty raczej się nie zapuszczają. Żałuję (podobnie jak podczas snorklingu na rafie), że nie mam aparatu do robienia zdjęć pod wodą:-) Masa fajnych ujęć nie została po prostu uwieczniona. Podobnie przydałby sie on w Semuc Champey;-)

Kolejna rzecz, której mi brakuje podczas tego wyjazdu to tablet. Prawie wszędzie jest wifi (hostele, knajpy, parki itp) i posiadanie tableta pozwoliłoby zaoszczędzic przede wszysykim czasu i pewnie kasy. A tak muszę biegać w poszukiwaniu kafejek internetowych (o drogich belizyjskich to już nawet nie chcę myśleć:-).

Tego samego dnia spadam to Cancun. Miałem wracać z Tulum do Mexico City autobusem, ale okazało się, że są tanie linie lotnicze:-) Polecono mi Viva Aero Bus! Bilet z bagażem jest tańszy niż bilet autobusowy. Dodatkowo czas przejazdu autobusem to 24 godziny a samolotem 2,5 godziny. Tak więc lecę z Cancun Aeropuerto do Mexico City liniami Viva Aero Bus!!!! Wczesniej muszę tylko dostać się do Cancun. Plan miałem taki, żeby dojechać możliwie najpóźniejszym autobusem na lotnisko i tam jakoś przeczekać noc. Ale przy wyjściu z dworca autobusowego w Cancun dopada mnie jakiś naganiacz z ofertą dormitorio za 10 USD:-). No i trzeba znowu zmienić plany. Dormitorio za 10 USD w Cancun jest warte rozważenia. Kupuję jeszcze bilet na jutro na autobus z Cancun na lotnisko na 4:30 rano i idę z nowo poznanym amigo do tego hostelu. Hostel (nazywa sie Las Palmas) jest taki troche speluniarski, ale jedną noc da radę w nim przekimać. I ma tą zaletę, że jest pięć minut drogi piechotą od dworca.

Co do cen biletów autobusowych ADO i OCC. Okazuje się, że warto trzymać stare bilety, bo na na ich podstawie otrzymuje się całkiem pokaźne zniżki na kolejne przejazdy. Kolejna ważna rzecz jest taka, że od 1 stycznia 2014 w Meksyku wprowadzono podatek VAT na bilety autobusowe (16%) i pewnie po części stąd ceny biletów nie wydawały się jakieś specjalnie atrakcyjne.

A więc jutro Viva Areo Bus i Viva Mexico City!!!


Additional photos below
Photos: 15, Displayed: 15


Advertisement

Kolejny monster w ruinach TulumKolejny monster w ruinach Tulum
Kolejny monster w ruinach Tulum

Jest ich tutaj wiecej niz bezdomnych psow w Gwatemalii:-)


Tot: 0.053s; Tpl: 0.01s; cc: 8; qc: 23; dbt: 0.0251s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb