Zdjec nadal nie bedzie. W kawiarni internetowej, zwanej tu coffeenet, choc kawy nie daja, maja cala garsc kabli, ale nie chca zebym sie sama podlaczyla do komputera, a jakos nie mam ochoty, zeby sobie moje zdjecia ogladali. Jestesmy w Esfahanie. Zwanym Half the World. Jest tu drugi co do wielkosci na swiecie plac - zaraz za Placenm Niebianskiego Spokoju w Pekinie. Wokol placu jest wielki bazar, dzis zamkniety, bo jest lokalna niedziela. Bazar perski, to cos wiecej niz 'bazar' u nas. Sa tu i meczety i szkoly koraniczne. Konstrukcja przykryta dachem, w alejkach zaparkowane samochody, czasami przemyka szybkim krokiem jakas zablakana dusza. Pewnie jutro, jak otworza sie wszystkie sklepy, miejsce bedzie nie do poznania. A przy samym bazarze jest nasz hotel, a raczej dom, bo hotel zrobiony jest znow w starej willi z pokojami wychodzacymi na
... read more