5 rano. Teheran. Mama je najprawdziwszy na swiecie barani jezyk. Marek obok mnie je baranie galki oczne. I pyta, czy w Iranie jada sie baranie jadra, ale po chwili dochodzimy wspolnie do wniosku, ze to w tym kraju pewnie zostaloby uznane za niemoralne. Okazalo sie, ze w naszym hotelu nie bylo dla nas pokoi i trzeba bylo czekac do 6 rano, az poprzedni goscie sie ewakuuja, zebysmy my mogli je dostac. Dla mnie to nie problem, bo i tak przylatywalam o 3, ale reszta wycieczki byla w Teheranie juz o 23.00, wiec jezdzili po miescie, az wspolnie trafilismy na restauracje typu 'head and tail', gdzie je sie wszystko z barana - od ogona poczawszy, na glowie skonczywszy, a w powietru unosi sie ciezki mdly zapach gotowanego baraniego miesa. Paskudztwo. Musialam tam jednak wysiedziec, patrzac na rybki
... read more