Dziś rano po przebudzeniu musiałam dobra chwile zastanowić sie, gdzie jestem. Nie pasowało mi wysokie łóżko i twardy zagłówek. Wiedziałam, ze to juz nie stary dom, ale chyba tez nie nowy. Dopiero po chwili przypomnialam sobie, ze jestemy na Teneryfie. A wszystko dlatego, ze ostatni tydzien, a w sumie to i 3 tygodnie od powrotu z Namibii były jak rollercoaster. Nie mialam kiedy skonczyc bloga i napisc o winach w okolicy Capetown i o lwach w Etoshy. Musieliśmy skończyć remont i w tym celu znalezc nowa ekipe, dokupić gniazdka, farby, lampy i inne takie, spakować sie częściowo, sprzątnąć w nowym domu, 23.12. przeprowadzić sie, 24.12. wydać wigilię, spakowac sie na wykaz tu. 26.12. L dostał jeszcze temperatury i Wielkiej Sraczki, a 27.12. rano wylatywalismy. Obudziłam sie wiec dzis na Teneryfie nie wiedząc gdzie tak naprawdę jestem,
... read more