Reinheimen


Advertisement
Norway's flag
Europe » Norway
August 19th 2017
Published: August 19th 2017
Edit Blog Post

Total Distance: 0 miles / 0 kmMouse: 0,0

Z Grotli do Bjorli


DSC02504DSC02504DSC02504

Elza w Veltdalshytta. Każda z chatek zbudowana jest z grubsza tak samo. Na zdjęciu widać "wielki hall", wspólny pokój, w którym znajdują się kanapy, stoły i - przede wszystkim - piec. Jest też oczywiście kuchnia. W głębi widać drzwi do pokoi, gdzie znajdują się piętrowe łóżka z materacami, poduszką i kołdrą. Należy użyć własnej pościeli lub spać w śpiworze.
Po opuszczeniu Stryn w niedzielę 30 sierpnia udaliśmy się autobusem na wschód do Grotli. Wydaje się, że w Grotli, leżącym na wysokości 900mnpm znajduje się jedynie hotel, który obsługuje turystów oraz - w zimie - kilka wyciągów narciarskich. Ponadto znajduje się tu koniec drogi wybudowanej w 1894 roku zastępującą starą przeprawę Rauddalen-Sunndalen. Dzisiaj jest to jedna z piękniejszych tras widokowych, których jednak nie mieliśmy okazji zobaczyć. Autobus jedzie wybudowaną nową drogą, na którą składają się trzy tunele o łącznej długości ponad 10km.

Z Grotli wyruszyliśmy na północ, w kierunku chatki Danskehytta, wybudowanej na wysokości 1440mnpm. Do samej chatki dotarliśmy dopiero następnego dnia, w poniedziałek. Po krótkim posiłku ruszyliśmy dalej, ażeby dotrzeć do sztucznego jeziora, nad brzegiem którego rozbiliśmy namioty. Najtrudniejszy był dzień kolejny, który wymagał przejścia przez serię przełęczy na wysokości 1500mnpm. Ponadto musieliśmy utrzymywać wysokie tempo, aby mieć pewność, że zdążymy dojść na czas do Bjorli, z którego mieliśmy pociąg w piątek popołudniu. Po dość męczącym dniu dotarliśmy do Veltdalshytta, chatki-hotelu, w którym przenocowaliśmy. Kolejny dzień to przeprawa do równoległej dolinki poprzez najwyższy punkt naszego wyjazdu, górę o wysokości 1742mnpm. Czwartek i połowę piątku spędziliśmy idąc drogą, najpierw szutrową, a potem już asfaltową, w niższych, ale urokliwych partiach dolinki.
DSC02362DSC02362DSC02362

Pierwsze łagodne podejście po wyjściu z Grotli. W tle widać pięknie położone jeziorka, a także hotel Grotli. Tutaj widać jeszcze błękitne niebo. Warto zwrócić uwagę, że po wejściu w wyższe partie taki widok będzie już rzadkością.
W piątek popołudniu przejechaliśmy z Bjorli do Dombås, gdzie w sobotę rano mieliśmy pociąg do Oslo.

Większa część tej trasy znajdowała się na terenie parku narodowego Reinheimen, czyli "domu renifera". W przeciwieństwie do pierwszej trasy, w tym parku jednak reniferów nie spotkaliśmy. Park narodowy został założony dopiero w 2006, ale posiada kilka dogodnych chatek-hoteli. W przeciwieństwie do poprzednich wycieczek, tutaj spotkaliśmy sporo ludzi, także rodzin z dziećmi, którzy albo dokonywali wypadów z jednego miejsca, albo chodzili przez kilka dni od chatki do chatki. Przez "chatkę" rozumiem tutaj rodzaj ogólnodostępnego schroniska, w którym nie ma obsługi (chociaż akurat z racji szczytu sezonu w Veltdalshytta wyjątkowo był człowieczek). Każdy turysta jest zobowiązany zapłacić za nocleg i wszelkie inne produkty, głównie jedzeniowe, które są w chatce dostępne. Przez "hotel" rozumiem tu fakt, że schroniska te są dosyć spore, mogące spokojnie zakwaterować kilkadziesiąt osób. Większość z nich posiada nawet takie udogodnienia jak elektryczność (z paneli słonecznych) czy bieżącą wodę (chociaż zimną).

Większą część tej trasy spędziliśmy na znacznych wysokościach, w okolicy 1500mnpm. Na takiej wysokości w zasadzie spotyka się już tylko śnieg i gołe skały, a jeziora pozostają całkowicie lub w większości zamarznięte. Temperatura powietrza jednak była zaskakująco wysoka, zwłaszcza w nocy.
DSC02375DSC02375DSC02375

Panorama na pasmo górskie, które w kolejnym dniu będziemy obchodzić od lewej strony.
Nigdy nie padał śnieg i temperatura utrzymywała się powyżej zera. Przy budynkach elektrowni wodnej, przy których się rozbiliśmy w poniedziałek, znajdował się termometr, który koło godziny 21.00 pokazywał +5 stopni. Ilość deszczu też była raczej umiarkowana: głęboko w dolinach zwykle świeciło słońce i jeśli już padało, to przelotnie. W górach generalnie padało codziennie, ale była to zazwyczaj mżawka lub przelotny, mało uciążliwy opad. W szczególności deszcz nie utrudniał znacząco rozbijania i zwijania namiotów, czy też gotowania.


Additional photos below
Photos: 19, Displayed: 19


Advertisement

DSC02398DSC02398
DSC02398

Na wysokości 1400mnpm dominuje śnieg. Nasza trasa prowadzi na wprost, na niewielki pagórek w środku po lewej stronie, gdzie znajduje się pierwsza z chatek, Danskehytta.
DSC02400DSC02400
DSC02400

Zamarznięte jezioro i dużo śniegu.
DSC02406DSC02406
DSC02406

Przed jednym z dwóch domów składających się na schronisko Danskehytta.
DSC02409DSC02409
DSC02409

Widok na większy z domków składających się na Danskehytta. W sumie w schronisku może nocować kilkadziesiąt osób.
DSC02408DSC02408
DSC02408

Jeszcze jedno zamarznięte jezioro.
DSC02428DSC02428
DSC02428

Ach te oznaczenia szlaku... Jedyne co ten znak przekazuje to fakt, że kiedyś już tutaj ktoś doszedł.
DSC02448DSC02448
DSC02448

Widok na jezioro, z którego pozyskiwana jest energia elektryczna. Chociaż wciąż nie jestem pewien w jaki sposób: jezioro jest naturalne, nie ma na nim żadnej zapory, a po stronie którą widać jest jedynie dopływ, a nie odpływ. Niemniej jednak to właśnie tutaj zaczynają się maszty.
DSC02464DSC02464
DSC02464

Przejście przez serię przełęczy i górek o wysokości około 1500mnpm. Sprawia to niesamowite wrażenie ogromu, jako że cały rozległy teren otoczony jest jeszcze wyższymi górami. (W terminologii Friðrika jest to "plateau": coś co na mapie wygląda na teren o w miarę jednakowej wysokości, w rzeczywistości poprzecinany skałami i jarami).
DSC02465DSC02465
DSC02465

Pierwszy od dwóch dni widok na dolinę, w której rośnie coś zielonego.
DSC02472DSC02472
DSC02472

Wygląda jak zima w Tatrach.
DSC02485DSC02485
DSC02485

Na zejściu do chatki Veltdalshytta mija się niewielki lodowczyk.
DSC02499DSC02499
DSC02499

Widok na jeziora, nad którymi znajduje się Veltdalshytta oraz kilka innych budynków związanych z kolejną elektrownią wodną. Samo schronisko można zobaczyć z prawej strony zdjęcia.
DSC02547DSC02547
DSC02547

Widok z najwyższego punktu całej wyprawy: bezimiennej góry o wysokości 1742mnpm.
DSC02551DSC02551
DSC02551

Zejście do ostatniej dolinki. Po zejściu nad płynącą w dolinie rzekę skręcimy w prawo, by przez cały czwartek schodzić w dół. Cała dolina jest długa na prawie 20km, ale też niezwykle malownicza.
DSC02565DSC02565
DSC02565

Tu już jesteśmy dość nisko, więc znowu mamy błękitne niebo.
DSC02595DSC02595
DSC02595

Stacja w Bjorli. Nawet w niewielkich osadach stacje są zadbane i czyste. Całkiem dobrze też się w nich śpi.


Tot: 0.141s; Tpl: 0.012s; cc: 6; qc: 45; dbt: 0.0487s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb