balkan_road_8


Advertisement
Albania's flag
Europe » Albania » West » Elbasan
July 28th 2010
Published: September 23rd 2010
Edit Blog Post

Po nocy urozmaiconej darciem ryjów macedonskiej mlodziezy, sturliwania się z materaca polozonego w jednym wolnym miejscu campingu, tj. na górce i ze sledziami wbijajacymi sie w plecy, skorzystawszy z toalety, która ktos na szczescie zdazyl oporzadzic po nocnych koszmarach, postanowilismy zobaczyc, co jednak Macedonia ma do zaoferowania. Bo wd. Lonely Planet jak się nie zobaczylo Ohridu, to się nie widzial Macedonii, a my postanowilismy - i to przeciez przypadkiem, zobaczyc tylko to.

Miasto jest fantastycznie polozone - nad samym jeziorem. Jak wszedzie tu - nad caloscia goruje zamek, a w jego cieniu ulokowaly się niezliczone bizantyjskie koscioly, wewnatrz zdobione bajecznymi freskami.

Królową kosciolow jest jedenastowieczna swieta Sofia, budowana na wzor Sofii z Konstantynopola. Jednak najpiekniej polozony jest swiety Jovan, nad samym brzegiem jeziora, prawdopodobnie najczesciej fotografowany obiekt w kraju.

Poniewaz nie ma tu morza, Ohrid jest dla jej 2 mln mieszkancow Macedonii namiastką riviery. Króluje męska moda typu jolly - różowa obcisła koszulka na gruby brzuch, jasne spodnie, żelik na włosach. Ludzie nie mają w sobie nic z albanskiej niewymusznej prostej uprzejmosci. Klimat trochę, jak we Władysławowie. Lody, pamiątki, lans. Nad brzegiem jeziora same restauracje i architektoniczny dramat, naznaczony o jakiś czas zamknietym od lat domem wczasowym pamietajacym Tito. Jednak gdy chcemy cos zjesc, narodowym daniem okazuje się pizza - serwowana wszedzie. W kawiarni popełniam wielkie faux pas, gdy chcac dostac kawe parzona w tygielku, proszę o kawe grecka! Tuta nazywa się kawa macedonska, a na ulicy widzimy chlopaka w koszulce Fuck Greece. Konflikt o prawo Macedonii do nazywania się "Macedonia" jest nadal żywy i nie wydaje się, aby w najblizszej przyszlosci Grecy zamierzali zmienic swoje stanowisko w tej kwestii.

Fajnie jest wracac do Albanii, wiedzac, ze czekaja nas tam mili ludzie, nizsze ceny i chyba nawet lepsze jedzenie. Staramy się dotrzec pod Ebasan, do osrodka, gdzie maja być drewniane bungalowy i lecznicze zrodla. Faktycznie, z daleka czuc smrod zgnilych jaj, tj. siarkowych zrodel. Ponownie nasuwa się wspomnienie z Etiopii - podobny hotel, i tam tez były takie smierdzace zrodla. Nawet tu miejscowy metre d' mowi po wlosku. Dostajemy swoj domek, elegancka kolacje (salate greke) i dobra kawe. Chyba znow jestesmy w najatrakcyjniejszym rozrywkowo miejscu w promieniu kilkudziesieciu kilometrow, bo zaczynaja się zjezdzac samochody, grupy znajomych siadaja przy stolikach, do jednego nawet przychodza dziewczyny. Rzadka sprawa, bo wieczorami nie widac ich na ulicach. To meski kraj. Lokalni pija czerwony napoj - okazuje się, ze to bitter. To będzie teraz mój substytut piwa. Po raz trzeci leci kaseta z hitami Julio Iglesiasa i Scorpions. Mieso wolno smazy się na grillu. Woda caly czas smierdzi jajem, a nasz osrodek oferuje zabiegi lecznicze polegajace, m.in. za zanurzaniu się w niej. Idziemy spac w ciszy. Wspaniala sprawa po macedonskiej wersji Helu.


Additional photos below
Photos: 6, Displayed: 6


Advertisement



Tot: 0.08s; Tpl: 0.01s; cc: 15; qc: 29; dbt: 0.0562s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb