Pisze krotko bo czasu na necie malo. Wybaczcie ta dluga cisze ale tyle sie dzieje, ze naprawde mnie ani do netu, ani wlaczania telefonu nie ciagnie. Od przyjadu pracowalam juz jako malarz, tokarz, zbieracz truskwek, zdejmowalam dachowki z dachu itd. Wczoraj wrocilam z najfajniejeszej pracy w zyciu:-) Sprzatalam po najwiekszym w Norwegii festiwalu rokowym. Mnostwo kapel, tlumy ludzi, wszystko w gorach na rozleglych lakach. Jak wkroczylismy z ekipa na teren , zastalismy totalne pobojowisko - w morzu blota, rozbryzganego zarcia, plastikowych butelek i torebek foliowych pietrzyly sie sterty namiotow, ciuchow, butow, karimat, plecakow, spiworow itd,itd. Po placu boju jezdzila wielka ciezarowa - zgniatarka a my wrzucalismy do niej caly ten sprzet jak lecialo. Nie musze Wam mowic jak w sercu sciskalo gdy slyszalam zgrzyt zgniatanego sprzetu wartego setki a nawet tysiace koron! Norweska mlodzi
... read more