Dzien 5 czyli ''lizal nas ptak''

---

Dzis w zasadzie poza tym, ze dalismy sie polizac malezyjskiemu ptakowi, nic ciekawego sie nie dzialo.

Rano wybralismy sie kupic bilety na autobus na jutrzejszy dzien. Potem mielismy dojsc ''z klapka'' do Botanic Gardens w Kuala Lumpur. Po drodze pare razy sie zgubilismy, tzn pomylilismy droge i kierunki w miescie, w ktorym jeszcze wciaz wiele ulic sie nam wydaje podobne. W zwiazku z tym, oraz z tym, ze szacowane na mapie w Lonely Planet odleglosci nijak sie maja do rzeczywistych dystansow, zamiast isc do ogrodow pol godziny, szlismy dwie. Dwa razy mijajac alejke gabinetow miejscowych ortopedow, chirurgow szczekowych (strasznie mnie kusilo aby wejsc ale balem sie, ze sie nie dogadam i posadza mnie na fotel, oni tak dziwnie gadaja po angielsku 😊) i szpital polozniczy. Zlozeczac pod nosem zlani potem (bylo poludnie) dotarlismy do ogrodu, ktory jest bardzo ladny ale przy tym z Singapuru... blaknie 😊.

Po przejsciu, pusciutkiego (w koncu dzis poniedzialek) ogrodu i cyknieciu paru fotek troche sie naszukalismy miejscowej Ptaszarni czyli Birds Garden. Wejscie tam troche kosztuje ale uwazam, ze warto. To w zasadzie nie ptaszarnia ale mozliwosc ogladniecia ptakow na wolnosci (prawie). Wiekszosc z nich swobodnie spaceruje sobie po chodnikach (a mimo to jest tam czysto😊), lub siada na rekach zwiedzajacych (zaraz po wejsciu nasze rece zostaly skrupulatnie wylizane przez spragniona soli papuge]. Jedynym ograniczeniem swobody dla nich jest w zasadzie powieszona na wysokosci koron drzew siatka. Dwa oswojone orly zyja tam nawet zupelnie na wolnosci a po uslyszeniu sygnalu od obslugi przylatuja na jedzenie.



Dzien jak najbardziej udany. Jutro o 8.30 ruszamy do Cameron Highlands czyli na pola herbaciane.

---

Photos

Byla taka slodka
ze chcialo sie ja polizac tez. )

A co ty
tam masz za wielkie oko?

Ogrod w KL
tez jest piekny.

Comments

[anezram]

oj jak pieknie
No Basiu bardzo pieknie :)