Nepal - Himalayas...


Advertisement
Nepal's flag
Asia » Nepal » Himalayas
August 18th 2008
Published: August 18th 2008
Edit Blog Post

Total Distance: 0 miles / 0 kmMouse: 0,0


„Becouse it is there” - te slowa na zawsze utkna mi w pamieci wypowiedziane przez Georga Mallorego w 1924r. , zapytany dlaczego tak uproczliwie dazy do zdobycia Mt Everest. Zdobywanie szczytow?! Ludzie placa fortuny tysiace dolarow, dziesiatki tys. Dolarow za co?? Za caly trud, narazanie swojego zdrowia/zycia na niebezpieczenstwo ktore niesie za soba wspinaczka. Za te 10-15 min na szczycie poprzedzone dniami/tygodniami ciezkiej pracy. Tysiace dolarow zainwestowane w „kota w worku”. Bo nikt nigdy nie da Ci pewnosci ze osiagniesz wyznaczony cel. Ktos by pomyslal to jak granie w rosyjska ruletke. Takze szczescie odgrywa ogromna role w tej „grze”. Lecz rowniez kolosalne znaczenie ma cale logistyczne rozplanowanie wyprawy, przygotowania z nia zwiazane, wlasne umiejetnosci techniczne zwiazane ze wspinaczka , jak i odpowiednio dobrana druzyna i sprzet. Bo to na nich bedziemy glownie polegali, to Ci ludzie staja sie naszymi najlepszymi przyjaciolmi na okres tych kilku tyg. wspinamy sie jako druzyna, sami nie dalibysmy rady bez calej zalogi. To oni moga nas uratowac w kryzysowych sytuacjach. Ktos kiedys powiedzial „The best people you meet, You meet on the Road” - zdecydowanie sie zgadzam z tym w odniesieniu do wedrowki po Himalajach.

Wspinaczka ciagnie za soba wiele niebezpieczenstw. Nie ma reguly ze ta gora jest latwa a inna trudniejsza, mozna teoretyzowac lecz zycie wszystko zweryfikuje. Wiele osob powiedzialby: inwestowac ogromne sumy pieniedzy po to zeby sie zmeczyc, narazic sie na odmrozenia,chorobe wysokosciowa, HAPE, lawiny, upadki , wpadniecia do szczelin, a przy odrobinie szczescia moze dotrzec do szczytu po wielu poswieceniach, tylko po to zeby powiedziec ze tam bylem. Masochizm? Szalenstwo? Czasem tak jesli sie przekroczy cienka linie pomiedzy rozsadkiem i niepotrzebnym narazaniem zdrowia/zycia. Tzw „Summit Fever” moze zaprowadzic do tragicznych w skutkach wydarzen. Nieokielznana chec zdobycia szczytu , odsuwajaca wszystkie racjonalne mysli na bok. Doprowadza do wielu tragicznych wypadkow, o ktorych slyszymy co sezon w newsach. Bo jak ktos mi kiedys w Everest Base Camp powiedzial: Nie sztuka jest wejsc na szczyt, lecz pozniej bezpiecznie z niego zejsc. Jest w tym zdaniu troche racji. Jak wiely twierdzi „Everest jest gora dla starych babc”. Dopoki masz fundusze i troche silnej woli, uporu, determinacji wejdziesz z pomoca swojej druzyny na szczyt. Lecz nadal Everest, najwyzsza gora na swiecie pociaga za soba ogrom niebezpieczenstw, pochlaniajac na swoich zboczach dziesiatki alpinistow. Mierzysz sie z ogromnym przenikliwym zimnem, brakiem tlenu przyprawiajacym o tragiczne w skutkach efekty choroby wysokosciowej, swoim wlasnym wyczerpaniem narastajacym czym bardziej zblizasz sie do wierzcholka. A potem jakze rownie niebezpieczna droga w dol. Szacunek dla osob ktorym sie powiodlo i wieczna pamiec o tych co nie mieli tego szczescia.

Technika idzie „naprzod”. Lecz z przyroda nikt nie wygra. Zadne urzadzenia, pomiary, ekwipunek nie da nam 100% pewnosci na bezpieczenstwo i powdzenie. Prawda, czesto pomaga ten procent zwiekszyc, lecz w wielu przypadkach to kwestia sekund, decyzji chwili. Jeden zly krok, jedna nieodpowiednia decyzja, moze zawazyc na naszym zdrowiu czy zyciu. Tak tez sie stalo w niedawnej tragedi na K2. 11 osob zginelo, jedno z najtragiczniejszych wydarzen w wspinaczce wysokogorskiej. Doswiadczeni alpinisci, jak i przewodnicy czy porterzy. Zawazyla kwestia szczescia, ktorej nie da sie do konca przewidziec. Dwoch ponioslo smierc na drodze ku gorze. Jeden zly krok serbskiego alpinisty zakonczyl sie tragiczna smiercia i upadkiem z ok 300m. Cialo jego znalezione zostalo przy obozie 3. K2 jedno z najtrudniejszych wyzwan wspinaczki, przerazliwy mroz, lawiny sniezne jak i skalne. Jedna z nich porwala kilkoro alpinistow udajacych sie w kierunku szczytu poczatku sierpnia 2009, zrywajac liny umozliwiajace bezpieczny powrot reszcie grupy. Zostali uwiezieni powyzej 8000mnpm. w przerazliwym zimnie z malym zapasem tlenu. Kazda noc na takiej wysokosci jest tragiczna w skutkach. Ekipy ratunkowe wyruszyly pochlaniajac kolejne 2 ofiary. Uratowalo sie 3 alpinistow , z powaznymi obrazeniami, odmrozeniami zostali przetransportowani do nizszych obozow, gdzie dalej przy uzyciu helikoptera zostali odwiezieni do szpitali. Kilka dni - bilans - 11 osob nie zyje.

Jak zawsze kieruje sie zasada „Dont leave man behind”, w Himalajach w wspinaczce wysokogorskiej nie zawsze ona obowiazuje. Priorytetem jest zabezpieczenie wlasnego zycia, dzieki czemu mozemy efektywnie pomoc w ratowaniu losow innych ludzi. Ucza nas tego nawet na pokladzie samolotu: w razie niebezpieczenstwa wpierw zabezpiecz swoja maske tlenowa pozniej pomagaj innym. W extremalnych warunkach wysokogorskich w razie nieprzewidzianego, tragicznego w skutkach zwrotu akcji dbasz o swoje zdrowie/zycie. Lepszy jeden trup niz dwa. Okrutne ale prawdziwe. Czasy bohaterow sie skonczyly, nie ma zyjacych bohaterow, a jak sa, sa wyjatkiem potwierdzajacym regule. Pomozemy innym sprowadzjac pomoc jak najszybciej. Wiekszosc pewnie ogladala/badz czytala „Into thin Air”, historie tragedi na Mt. Everest w 1997r. gdzie dokladnie mielismy identyczny przyklad, gdzie czesc grupy pozostawila niektorych czlonkow zespolu, w obawie ze probujac zabrac ich na dol stawiaja na szali przezycie calej reszty.

Lecz Himalaje to nie tylko tragiczne wypadki podczas wspinaczki, to ogromne sukcesy ludzi i radosc przezwyciezania wlasnych slabosci, udowodnienia sobie „ze mozna”. Sprawdzian z zycia, silnej woli, wyrzeczen, zrozumienia jak niewiele czlowiekowi do szczescia potrzeba spogladajac na otaczajacy nas swiat tam.

Czy ja jestem jakims ekspertem w tej dziedzinie? A skadze! Co mi porownywac sie do tych tysiecy osob ktore ogromnym trudem, poswieceniem osigneli szczesliwie wyznaczone cele, bylo im dane zobaczyc to co mi sie narazie tylko jeszcze marzy. Moje 7 tyg. spedzone w Himalajach na wedrowce(6 tyg w Nepalu, 1 tydz po stronie Tybetanskiej) sa kropla w morzu. Lecz kazdy musi od czegos zaczac, uwazam to za swoj prolog w calej mojej Histori zwiazanej z tymi gorami. Bo tak, bede tam wracal co roku, dopoki mi zdrowie na to pozwoli. Moje serce zawsze bedzie z tymi widokami, z ta satysfakcja gdy osiagniesz od tyg oczekiwany szczyt, miejsce. Pomimo ze czesto zdarzaja sie chwile zwatpienia, rezygnacji : a po co mi to, czy jest to warte tych wszystkich udrek. Wtedy sa ludzie wokol Ciebie twoja ekipa ktora Cie motywuje, postronne osoby opowiadajace o radosci i satysfakcji z osiagnietego celu. Dodaje to sily, buduje motywacje i slona wole. Wielu sie moze smiac co to za wyczyny na moim koncie Renjo La(ok 5400mnpm), Cho La(ok5350mnpm), Kalapathar(ok5600mnpm), Chokhung Ri(5545mnpm), Gokyo Ri(5340mnpm) czy najwyzszy punkt do ktorego udalo mi sie dotrzec Namless
Namless Towers - 5800mnpmNamless Towers - 5800mnpmNamless Towers - 5800mnpm

The best view of Everest
Towers/Frozen Fingers (5800mnpm), sa malym wstepem do klimatu Himalajow. Lecz kazdy musi to przejsc. Glupota, szalenstwem byloby „porywac sie z motyka na slonce” nikt bez wczesniejszego doswiadczenia nie zdobyl Everestu czy innego wysokogorskiego szczytu. Krok po kroku budujesz swoje doswiadczenie.

Sytuacje kryzysowe, moze nie na taka skale jak na wysokosciach 8000mnpm, zdarzaja sie wszedzie. Byla nas czworka na poczatku wedrowki. Lecz takze zdarzylo sie mi ze musielismy(z Heather) zostawic 2 towarzyszy „z tylu”. Jackie dostala ostrego zatrucia pokarmowego i opadla z sil podczas treku w okolicach 4000mnpm. Probujac jej pomoc, przepakowalem ok 10kg rzeczy z jej plecaka do mojego, pozostawiajac reszte ktore nie moglem juz zmiescic. Bylismy 2 godz od naszego punktu docelowego gdzie czekal nas dzien odpoczynku. Wraz z Davidem(Slowakiem ktory z nami zaczal wedrowke od Jiri) nieslismy plecak Jakcie na barkach zmieniajac sie co 10min. Mielsimy do pokonania 400m dystans wysokosci okolo 2godz wspinaczki. Udalo sie! Lecz nie bez start. Skutkiem tego bylo: nawdychanie sie przez Davida podczas wzmozonego wysilku zimnego powietrza - nabawil sie ostrej goraczki i zapalenia gardla nastepnego dnia. 5 dni odpoczynku i leczenia nic nie daly. Jego przygoda sie skocnzyla udal sie w droge powrotna. Jackie po 2 dniach gdy ja z Heather
EverestEverestEverest

Everest o wschodzie slonca
nie moglismy dluzej czekac dolaczyla do nas. Lecz 15 min wspinaczki w gore zweryfikowalo jej decyzje wrocila w dol. Zostalismy w dwojke.

Zalamania pogody. Przypomina mi sie przeprawa z Gokyo do Lobuje przez Cho La Pass(5340mnpm). Wraz z Heather(moja kompanka) podrozujac bez przewodnika zgubilismy szlak przed pokonaniem passu, 2 godz bladzenia zaowocowaly zalamaniem morali Heather. W koncu po obraniu wlasciwej drogi dotarlismy do stromej sciany Cho La pass. W polowie drogi zastala nas niespodziewana burza sniezna o 9:30am. Nieprzygotowani na to sprzetowo, jak i fizycznie, kazdy krok grozil ryzykiem poslizgniecia i utraty rownowagi. Powoli pnac sie do gory udalo sie. Szczesliwi lecz jeszcze pozostala droga w dol. Szczescie nam sprzyjalo bo dolaczylismy do grupy grekow udajacych sie tym samym szlakiem co my z przewodnikiem. Burza sniezna ciagle trwala. Nawet przewodnik mial czasem problemy z odnalezieniem wlasciwej drogi. Bledne decyzje zdarzaja sie wszedzie jedna z nich my popelnilismy tego samego dnia decydujac na kontynuacje przeprawy z Dungli(nie bylo miejsc noclegowych) do Lobuje(4910mnpm) ktore bylo jakies 2.5 godz szlakiem dalej. Bylo juz godzina czwarta burza ani troche nie ustawala. Kierowalismy sie szlakiem podarzajac jeszcze za widocznymi sladami poprzednich ludzi. Widocznosc byla ograniczona do jakis 10-15m. To byl blad wyruszajac dalej. Uswiadomilo
Pumori & KalapatharPumori & KalapatharPumori & Kalapathar

Pumori(7100mnpm oraz ponizszy Kalapathar 5600mnpm droga o 6am
nam to grupa Irlandczykow ktora zmierzala w kierunku Dungli(z ktorej my przyszlismy).Po rozwazeniu opcji w 4 wrocilismy podazajac jeszcze widocznymi swoimi sladami z powrotem do Dungli, liczac na jakikolwiek nocleg(spalismy w kuchni tamtej nocy). Lecz morale Heather byly podlamane co zaowocowalo pozniejsza nasza rezygnacja z podejmowania proby przejscia Kongma La(5550mnpm) bo 3 dniowych opadach sniegu. Ryzyko zgubienia szlaku bylo zbyt duze. Pod koniec naszej 27 dniowej „tulaczki” po Himalajach w rejonie Everestu zmeczenie i zrezygnowanie dawalo coraz wieksze znaki.
To co udalo mi sie zobaczyc przezyc nikt mi nie zabierze. Motywuje mnie to do kolejnych wypraw. Pamietam slowa Bilbo z „Lord of the Rings - Fellowship of the Ring” rozmawiajac z Gandalfem na poczatku filmu „I want to see Mountains Gandalf, Mountains again” - to samo teraz czuje spogladajac codziennie na zdj Himalajow w swoim pokoju. Jestem chory. Chory na gory - ale na te szczegolne - Himalaje - pomiedzy tymi gigantami czujesz sie taki maly, wszystkie problemy dnia codziennego wydaja sie takie blache.

Tam takze bedzie prowadzila mnie kolejna wyprawa. Teraz juz dluzsza, bo 2 miesieczna tulaczka po gorach, wymagajaca jeszcze wiecej wysilku i poswiecen. Budujaca moja wiedze i doswiadczenie. Planowane jest dotarcie do Kanchenjunga Base Camp (3
KalapatharKalapatharKalapathar

Widok z Kalapathar
najwyzszej gory na swiecie), Makalu Base Camp & Advance Base Camp(5 najwyzszej gory na swiecie - mojej ulubionej), przeprawiajac sie przez 3 niebezpieczne passy (Sherpni Col -ok 6100mnpm, West Col - ok 6100mnpm, Amphu Labtsa - ok 5800mnpm - najniebezpieczniejsza z nich, pomimo mniejsze elewacji)dotrzec do rejonu Everestu, gdzie bede chcial podjac probe wejscia na jeden ze szczytow trekingowych Lobuje East Peak(ok 6140mnpm) kierujac sie dalej na zachod w strone Rolwaling Area. Regionu slynnego z wystepowania Yeti i bardzo rzadko odwiedzanego przez jakichkolwiek turystow, po drodze „zachaczajac” o trudny technicznie pass Trashi Labtsa(5800mnpm) oraz Parcharmo Peak(ok6200mnpm). Wierze w sukces tej wyprawy. Sa trzy glowne wytyczne powodzenia wiekszosci wypraw - cierpliwosc w oczekiwaniu na dobra pogode, czas ktory trzeba na to poswiecic oraz szczescie - jak dotad generalnie mi sprzyjalo. Licze ze tak pozostanie.

M.



Additional photos below
Photos: 13, Displayed: 13


Advertisement

KalapatharKalapathar
Kalapathar

Radosc i nalezyty odpoczynek i cieszenie sie widokiem Everest o wschodzie slonca
Chokhung Ri 5545mnpmChokhung Ri 5545mnpm
Chokhung Ri 5545mnpm

Widok na oddalone Makalu
Chokhung Ri Chokhung Ri
Chokhung Ri

Widok na Ama Dablam
Choghung RiChoghung Ri
Choghung Ri

Heather rozkoszujaca sie widokiem Makalu Island Peak oraz pozostalych szczytow


Tot: 0.254s; Tpl: 0.014s; cc: 9; qc: 48; dbt: 0.0474s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb