Laos 11.01.17 -


Advertisement
Laos' flag
Asia » Laos
January 27th 2017
Published: January 27th 2017
Edit Blog Post

Z wysp Gili wrocilismy do Bali, zatrzymalismy na jedna noc aby o swicie wyleciec do Bangkoku, tam z lotniska przedostalismy sie na dworzec kolejowy skad zlapalismy sypialny pociag do granicy Tajlandia-Laos i dalej kolejny pociag i pozniej pol godzinna jazda mini busem do centrum Vientiane. 3 azjatyckie panstwa w 24 godziny. W stolicy Laosu - Vientiane zatrzymalismy sie tylko na dwie noce. Zatrzymalismy sie w obskurnym hostelu, paskudnym pokoiku w ktorym podloga w lazience byla pokryta wlochami poprzednich lokatorow i w ktorym mieszkalo cale stado komarow! Zakupilam w lokalnych sklepie trucizne na komary i podzialalo :-) W Vientiane panuje bardzo ospala atmosfera zupelnie nie jak w stolicy. Znajduje sie tu sporo francuskich barow, bagietkarni, ulice sa nazwane po francusku i architektura w kolonialnych stylu. Wplyw Francji na szczescie rowniez przyczynil sie do urozmaicenia menu o spora selekcje win dzieki czemu Laos zaczelo mi sie podobac ;-) Wynajelismy motorynke i pozwiedzalismy okolice, pojechalismy do parku z posagami Buddy, poszwedalismy sie po centrum, odkrylismy fajny rynek gdzie mozna podpatrywac zycie mieszkancow. Zglodnielismy od tego szwedania i kupilismy sobie jakies smazone kurczaki, zjedlismy bez wiekszego zachwytu i resztki/kosci zawinelismy w siatke i mielismy juz wyrzucac, kiedy podszedl do nas chlopiec, moze 8 lat i poprosil o smieci, ktore mielismy wyrzucac. Staralismy sie wytlumaczyc, ze tam nic nie ma oprocz kosci ale chlopiec nalegal wiec mimo, ze znieruchomielismy dalismy mu pakunek. Chlopiec oddalil sie i usiadl na drzewie w parku, i zaczal zajadac resztki i oblizywac kosci po kurczaku, ktorego zjedlismy. Zamarlismy na ten widok i natychmiast poszlismy po wiecej smazonego kurczaka, frytki i napoj. Zawolalismy chlopca i dalismy mu posilek, kto wie kiedy bedzie mial nastepny... Zastanawialismy sie czy organizacje pozarzadowe, ktorych jest mnostwo w Vientiane lacznie z UNICEF robia cos, zeby pomoc najbiedniejszym. Laos jako panstwo buddyjskie roi sie od swiatyn, mnichow, zastanawialsmy sie czy mnisi pomagaja i wsperaja najbiedniejsza ludnosc.

Cieszylismy sie jednak z wyjazdu.

Z Vientian wyruszylismy do Vang Vien, urocza miejscowosc polozona na terenie wyzynnym, piekne widoki, meandry rzeczne. Spedzilismy tu 5 dni, plywalismy kajakiem, tuba od traktora, zwiedzilismy jaskinie, wspielismysie na gore - punk widowy. Guesthouse, w ktorym sie zatrzymalismy byl polozony tuz u podnoza gor, z naszej ratanowej chatki byl cudny widok na gory, pola, piekny ogrod z motylami i kilka przyjaznych kiciusiow, ktore jak tylko siedzielismy na tarasie zaczynaly sie schodzic w odwiedziny. W pewnym momencie bylo ich 5:-) Tesknie za Charlitkiem wiec zawsze ,atakuje' obce koty - Clint mnie zaczal nazywac kocia mama.

Z Vang Vien kolejnym przystankiem byla miasteczko Luang Prabang - przepiekna post-kolonialna perelka nad rzeka Mekong. Piekne domeczki, fajne bary i kawiarenki - nie czulam, ze jestem w azji w niektorych momentach. Byl oczywiscie lokalny rynek gdzie mozne bylo zjesc posilek za 80 groszy i skosztowac rozne lokalne przysmaki. Pewnego wieczoru wybralismy sie do jednej z restauracji aby skosztowac zestawu dan typowych dla Laos - jedlismy zupe z bambusa i glonow z rzeki Mekong, kurczak gotowany w trawce cytrynowej, kielbaska z bawola z chili i kolendra, czipsy z bambusa, glony z sezamem, deser - fioletowy ryz z kokosem. Pozwiedzalismy kilka swiatyn, pojechalismy motorynka zobaczyc okoliczny wodospad, ktory okazal sie cudem natury, przepiekne tarasy z lazurowa woda, niestety zawalona turystami. U podnoza wodospadu miesci sie park, w ktorym mieszkaja niedzwiedzie uratowane z przemytu, niewoli itp. Mozne je ogladac, gdyz zwierzaki sa trzymane w ogrodzonych wybiegach. Bidulki :-(

Z Luang Prabang wyruszylismy do malej miejscowosci w kierunku polnocy - Nong Khiaw i po dwoch dniach ruszylismy do malej wsi, do ktorej dostep jest tylko droga wodna gdyz nie ma jeszcze drogi - Muang Ngoi , ktore bylo ostatnim miejscem w jakim sie zatrzymalismy na dluzej ( 4dni) w Laos. Caly nasz pobyt w Laos byl dosc intensywny, bardzo duzo chodzilismy, zwiedzalismy jaskinie, wspinalismy sie na pobliskie szczyty gorskie, odwiedzalismy okoliczne wioski.

Nastepny kierunek (jutro rano 28.01.17 wyruszamy) - przeprawa przez granice z Vietnamem. Przez kolejne dni nie bedzie pewnie internetu wiec kolejny wpis bedzie z Vietnamu. Fotki zaladuje jak tylko bedziemy mieli jakies WIFI :-) Cmoxy

A


Additional photos below
Photos: 147, Displayed: 24


Advertisement



Tot: 0.332s; Tpl: 0.012s; cc: 13; qc: 63; dbt: 0.0733s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb