COMING SOON HOUSE ADVERTISING ads_leader
Siedze w kafejce internetowej na dworcu kolejowym Wuchang, dookola jakas setka mlodziezy, wiekszosc rznie w sieciowki albo nawija przez QQ. A ja czekam na pociag do Guilin, gdzie mam sie juz spotkac z chlopakami. Ciekawe, ile tez przywioza z mojej "listy marzen", obejmujacej twarog ze szczypiorkiem, razowy chleb, kielbache czosnkowa, kiszone ogorki, kozi ser, dobry browar...
Widzialem sie wczoraj z Hanka. ( Dla niewtajemniczonych, to mieszkanka Wuhanu, czyli Wuhanka => Hanka W. , przyjaciolka z naszego wyjazdu na zacmienie w 2009r., uratowala nam wtedy tylki od ujgurskich nozy i kijow bejzbolowych.) Siedzielismy najpierw nad sporym jeziorkiem w srodku blokowiska, gapiac sie na male dzieci zasuwajace na szybkich rowerkach (smieszny wynalazek, takie trzykolowce, ale maly kierowca bardziej lezy niz siedzi. Przednie kolko jest nieproporcjonalnie duze, to ono wlasnie daje kopa). Potem przenieslismy sie nad brzeg Jangcy, bardzo fajne miejsce: miejscowi odpalali lampiony w tempie nawet kilku na minute, napatrzylem sie dowoli, saczac niemieckie piwo, zamiast ganiac z zapalniczka.
Potem jeszcze jakis pub, gdzie z kolekcji filmow DVD wybralem cos, co okazalo sie byc luznym zapisem bluesowego festiwalu Crossroads z 2007r. Odkrycie - istnieje ktos jeszcze bardziej wygladajacy na zyjacego trupa niz Keith Richards, zwie sie Johny Winter. A z wrazen muzycznych, przepiekne
wykonanie piosenki Anyday, zaspiewane przez Mike'a Mattisona i Susan Tedeschi (a moze to Sheryl Crow byla?). Mowie Hance- porownaj to z chinskim popem. Brak zrozumienia w jej oczach. Ale czemu tu sie dziwic? Muzyka jak muzyka, Chinczycy po prostu nie czuja tych rzeczy, dla nich to pewnie zjawisko jako calosc - wyglad+tekst+muzyka. A jesli porownywac Johnego Wintera do wymuskanych chinskich gwiazdek popu, zaczynajac od wygladu... :D
O chinskim podejsciu do muzyki wiele mowi wynalazek, ktory widzialem w KTV: tamburyno z migajacymi kolorowymi diodami. Migajacymi ot tak sobie, nie to, zeby do rytmu.
Hanka pytala o kryzys, czy naprawde jest az tak zle. Mowia o tym caly czas w TV, ale ona im nie ufa, bo wladze klamia. Powiadam - pewnie ze klamia, wladze i prasa klamia, czy to w Chinach czy gdzie indziej. Co bys powiedziala o czlowieku, ktory pozycza, oddaje z nastepnej pozyczki i tak w nieskonczonosc - znaczy sie az do momentu kiedy ten ostatni nie bedzie mu chcial pozyczyc na splate poprzedniego dlugu, a przedostatni okaze sie totalnym jeleniem? Dla mnie to ostatnie scierwo. Ale co powiedziec kiedy robia tak wszystkie rzady w Europie i rzad USA?
- To nie fair. My tu wszyscy pracujemy, zasuwamy
od rana do wieczora, zarabiamy kiepsko i prawie nie mamy wakacji. Wy tam na Zachodzie sie obijacie, macie lepsza kase i robicie ogolnoswiatowy kryzys, na ktorym my ucierpimy.
Przed Wuhanem bylem w Xi'an. W zalozeniu chcialem posiedziec tylko dwa dni, ale dostalem zapalenia oskrzeli, wiec zrobilo sie piec. Mengnan, jak zobaczyla mnie przez kamerke pol-zywego z kaszlem i goraczka, zaraz wsiadla w samolot i przyleciala sie mna zaopiekowac.Oj, czym ja sobie zasluzylem na taka dobroc...? To chyba na kredyt?
(Przerywnik - siedzaca obok przy kompie drobniutka nastolatka z grzywka, ladna buzia, wlasnie odcharchnela i cicho splunela na podloge. Koles z naprzeciwka tez podjal temat...)
W Xi'anie wysiadlem z pociagu o poranku, czulem sie paskudnie, do tego rozladowane baterie laptoka i telefonu, glod, zimno i zmeczenie. Plus lepki syrop na gardlo rozlany w plecaku. Po jakims czasie natknalem sie na Starbucks - to jest to - prawdziwa ulga: dobra kawa, ciastko, szybki internet, Ella Fitzgerald i Louis Armstrong, czysta porcelana za drzwiami.
W Xi’anie wyjatkowo imponujace sa mury miejskie. Do tej pory, najwieksze jakie widzialem, byly chyba w Carcasonne – mialy ze 3km w obwodzie. Te w Xi’anie sa na planie prostokata, a maja obwodu jakies 15km. Gdyby
to wrysowac w Warszawe, to stare miasto objeloby chyba nie tylko Starowke, ale tez Lazienki, Grochow, Wileniak i Muranow. Tyle ze w Xi’anie w obrebie nie ma starowki, ostalo sie tylko pare wiekszych glownych zabytkow, jak Wieza Dzwonu i Wieza Bebna. Zdaje sie, ze za czasow dynastii Tang (czyli jakies 1300 lat temu) wyznaczone tymi murami kilkanascie km2 zamieszkiwalo kilka milionow ludzi, co czynilo z Xi’anu najwieksze miasto na swiecie. A i wczesniej, 2200 lat temu, z grubsza tutaj wlasnie mial swoja stolice pierwszy imperator, ten od armii terakotowej, pierwszego Wielkiego Muru i ukatrupienia 460 uczonych (Mao mial powiedziec, ze porownywanie go do Qin Shi jest niesluszne, gdyz on, Mao, ukatrupil 46 tysiecy intelektualistow, przebil wiec pierwszzego imperatora stukrotnie). Ech, Mao na obrazku, 1 maja 1998 w Sztokholmie...po prawdzie to i sam bylem wowczas na tyle durny, zeby nosic koszulke z Cze.
Jade w pociagu do Guilin juz. Jakos tu bardziej swojsko – ludzie wiecej brudza i gadaja, rzna w karty na pieniadze, dziewczyny troche nawet ladniejsze niz na Polnocy. Siedze w Warsie, zakaz palenia, wszyscy jaraja. Odwazylem sie kupic papierosy „Double Happiness” (pomimo ceny – 4 zlote, wobec standardu 10zl za wiekszosc marek) i – o dziwo –
lepsze sa od tamtych, przynajmniej daja kopa.
Atrakcja Xi’anu sa uliczki ze straganami, wypelnione po zmierzchu tlumem luda. Przez tlum przeciskaja sie skutery i moto- riksze, robiac duzo halasu klaksonami. Jest to konieczne, bo chyba wszystkie te pojazdy to elektryki, inaczej w ogole nie byloby ich slychac. Dla przyjezdnego z kraju motorow napierdalajacych po uszach i tak jest to dosc niebezpieczne, zupelnie jak ta winda w Wenezueli, niewyposazona w mechanizmy otwierajace drzwi w przypadku przyciecia delikwenta. Przejechalem sie xi’anskim metrem, ze starego przyzwyczajenia, bo mialem kiedys zwyczaj „kolekcjonowania” zaliczonych kolejek podziemnych. Ze Warszawa, Londyn, Paryz, Sztokholm, Budapeszt, Kijow, Barcelona, San Francisco, Moskwa... tutaj jednak trudno sie oprzec poczuciu dewaluacji. Metro jest, albo dzialajace, albo w budowie, chyba w kazdym wiekszym chinskim miescie. Tego rodzaju uwagi moze i robia sie nudne, ale dodam: to, co u nas zajmuje w tej materii 25 lat, tutaj budowane jest w 3-4 lata (no i trudno to raczej tlumaczyc tym, ze w Chinach wywlaszczenia nie sa zadnym problemem😊. Z wynalazkow transportowych kosztujacych sporo mniej wysilku, czesto zobaczyc mozna „ronda dla pieszych” – takie okragle kladki nad skrzyzowaniami. Ciekawe, kiedy wpadnie do glow naszym becwalom zbudowanie czegos takiego nad rondem Radoslawa...
Wreszcie mauzoleum imperatora i armia
terakotowa. Natrafilem na spora grupe polskich turystow, oprowadzana przez polskojezycznego Hindusa. Zblizylem sie, powiedzialem niezbyt glosno – no, tylu Polakow naraz to juz od dawna nie widzialem...
- A co?! Podbijamy ten kraj, i juz! – entuzjastycznie odpowiedzial mi jakis Bogdan.
Melisa musiala wrocic do Pekinu, ja zas, nieco podleczony, poszedlem na dworzec i wsiadlem w pociag do Wuhanu. Dworcom kolejowym nalezy sie kilka osobnych linijek. Znowoz, sa to giganty. Nie chodzi tylko o to, ze chinskie miasta bywaja 5, 10, 12 albo 15 razy wieksze od Warszawy. Przede wszystkim, podrozowanie koleja jest znacznie bardziej popularne. Prawie nikt nie tlucze sie samochodem, jesli mozna tych 1200km zalatwic w jedna noc, za 30, 60, 100 albo 200 zlotych? Zaleznie od standardu. W poczekalniach dworcowych klebia sie zawsze tysieczne tlumy. Rodziny z dziecmi, staruszkowie, handlarze, charchajacy robotnicy, samotne elegantki, chlopi. Dzieci biegaja z cyfrowkami i kwila, dziewczyny pochloniete sa swoimi telefonami komorkowymi, babcie memlaja ziarna slonecznika i spluwaja. Gdzies na podlodze uwalil sie chlop na swoich kilkunastu pakunkach. Po czym poznac, ze to chlop? Po tym, ze spakowany jest w worki po saletrze amonowo-potasowej. Chlopi to zreszta element wywrotowy, hardy i niebezpieczny. W kiblach na stacjach kolejowych (ale tylko na stacjach) zobaczyc czasem mozna kupe w pisuarze. Jestem pewien, ze to ich robota. „Wolnym jest tylko ten, kto zrozumie swoja zaleznosc od dialektycznego procesu historii” – flage z takim napisem powinno sie wtykac dla ukoronowania zjawiska.
Dosc tych zartow, dosc tych wyglupow - jak mowil Syntetic. Poki co - tyle.
PS. Gdyby ktos z czytjacych znal dziennikarza zainteresowanego historia, jak polski bank potrafi oszukac i zrobic w jajo kogos, kto wybral sie na dluzszy czas zagranice - niech go prosze do mnie skieruje.
COMING SOON HOUSE ADVERTISING ads_leader_blog_bottom
Tot: 0.068s; Tpl: 0.011s; cc: 15; qc: 51; dbt: 0.0426s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.2mb