W tej podrozy podoba mi sie to, ze ruszamy z miejsca dopiero gdy czujemy sie jak u siebie. Czyli poznajemy gdzie najtanszy chleboplacek, dobra mieta z absyntem(powaznie dodaja jakas zielenine ktora sie tak nazywa,wyglada jak koper) najlepsze placki z orzeszkami, jakies tanie jadlo, ludzie nas pozdrawiaja juz z widzenia i Imienia.CZyli gdy sie zasiedzimy... wtedy ruszamy dalej. Od paru dni lazimy slimaczym tempem po Al Ujunie. ZAdziwiala nas liczba wojska. Ciagla odnosze wrazaenie ze za chwile ma sie cos wydarzyc. Jak przed wielkim meczem.W niedziele trafilismy na demonstracje.Jeszcze wiecej policji i zolnierzy z jednej strony, a z drugiej mlodzi Saharyjczycy mowia o sobie Sahrawi wyspiewywali w zgrany, zorganizowany sposob swoje hasla. Podchodze do policjantow i pytam zaciekawionym (przyjaznym) glosikiem co sie dzieje, dlaczego oni krzycza o co chodzi.. Policjant zmierzyl mnie (jak z
... read more