Chyba nie wspominalam jeszcze wystarczajaco obficie o jedzeniu. A dzis spedzilismy pol dnia na bazarze, kupujac przyprawy i bakalie. I zjedlismy najprawdziwszego, naprawde THE REALEST, falafela pod sloncem. I co wazne - 4 genialne kanapki, bez pekinskiej kapusty, sosu co przy pierwszym gryzie cieknie po rekach i samego falafela o konstystencji innej niz kula armatnia, kosztowaly 8 PLN. Do tego ulepkowato slodka herbatka w mini szklaneczce za 1 PLN od glowy, pita na zapleczu bazaru, w sklepie z materialami, gdzie siedzi niezliczona ilosc mezczyzn i chlopcow, nie do konca wiadomo, co robia, ktos leniwie przewraca sie na stojacej za winklem lezance, rytmicznie zmieniajac kanaly w telewizorze. Nasz mistyczny falafel mial cienkie ciasto, wzdluz okraglego placka posypane duzo pietruszki z mieta, pomidorki pokrojone w kosteczke, na tym dwa rozgniecione krazki z cieciorki i odrobine jogurtow
... read more