Dziś wielki dzień. Przynajmniej dla E. i M. Ceremonia miała się pierwotnie zacząć o 17, ale przy tutejszym upale zdecydowali się na szczęście przenieść obchody na 19. Podobno lokalni goście zagrozili, że inaczej je zbojkotują. Dziewczyny i tak mają dobrze, najwyżej założą bardziej podkasane kiecki, ale przy temperaturze w dzień 37 stopni nie zazdroszczę panom koszul, garniturów, skarpet i buciorów. Jest jednak jakaś sprawiedliwość dziejowa, ze facetom nie zawsze jest łatwej. Bus zabiera nas o 17 (nie może podjechać pod sam hotel, więc do busa zawiozą nas melexy!), zatem nikt nie robił na dziś wielkich planów. Prawda jest taka, że po całym tygodniu celebracji, libacji i ekspedycji wszyscy są już nieźle umęczeni i chyba tylko najsilniejsze jednostki czują jeszcze potrzebę poharcować. My rano włóczyliśmy się po Byblos. Pokazałam Q. sklep-muzeum, który zrobił na nas dwa lata
... read more