Yazd,.


Advertisement
Iran's flag
Middle East » Iran » East » Yazd
April 30th 2009
Published: April 30th 2009
Edit Blog Post

Od rana dzis zwiedzalismy Yazd. Miasto zbudowane z materialu jak lepianka, a wielkie i piekne. Rano padal deszcz i nie sposob bylo dojsc, w ktorym domu mieszkaja ludzie, a w ktorym nie, ktory wybudowanao w zeszlym roku, a ktory 300 lat temu. Nasz hotel znajduje sie w starym tradycyjnym domu z trzema wewnetrznymi dziedzincami, na kazdym sadzawka, a same korytarze prowadzace z jednego dziedzinca na drugi pozwalaja sie zgubic. Cale przedpoludne platalismy sie w labiryncie ulic starego miasta, starajac sie dotrzec do poukrywanych meczetow i lazni. Chodzilismy tak w kolko ze 3 godziny, az w koncu okazalo sie, ze do kazdego z miejsc mozna dojsc po prostu idac po strzalkach od glownego meczetu. Wczoraj jedlismy kolacje z widokiem na ten meczet, a dzis weszlismy do srodka - tutaj juz nie musialysmy owijac sie w przescieradla. Udalo nam sie tez wspiac na jedno hussainum - rodzaj scenografii, na ktorej tle wystawiana jest sztuka o meczesnstwie Hussaina. Historia mniej wiecej taka, ze Prorok Mahomet mial corke Fatime, ktora urodzila Hassana i Hussaina. Wedlow szyitow - nastepcow proproka. Sunnici tej decyzji nie uznali i stad schizma. Hussain zginal w bitwie pod Karbala, dzis miejsce pielgrzymek szytiow, a w Iranie wystawia sie jego meczenstwo, niczym droge krzyzowa. Konstrukcje budowane w tym celu z lokalnego materialu, czyli cegiel i gliny pomieszanej ze sloma sa ogromne i roztacza se z nich piekny widok na miasto - sterczace minarety, badgiry do lapania wiatru i okrazajace to wszystko gory.
Iranczycy natomiast nie przestaja nas zadziwiac. Dzis, gdy wracalismy po poludniu do hotelu i sklepy w wiekszosci zamkniete byly juz na sieste, dziadek na ulicy poczestowal nas ciasteczkami. Ot, tak. Wszyscy , ktorych pytalismy rano o droge chcieli nam pomoc, nawet gdy zupelnie nie mowili po angielsku. Zaszlismy jeszcze do tradycyjnej iranskiej silowni. Znajduje sie w budynku, gdzie kiedys byl zbiornik wody, wiec na srodku podloga obniza sie - tam jest mata do cwiczen. Wokol, na podwyzszeniu, porozkaladane sa sprzety do cwiczen - maczugi o roznej wilkosci i wadze, uzywane do zonglowania i cwiczenia bicespow, lancuchy z metalowymi kolkami, podporki, przy ktorych cwiczy sie pompki i czolgane oraz drewniane tarcze, ktore chlopaki podnosili lezac. Cwiczacy stanowili zbieranine typow i lat. Od welkiego grubasa, po malolata, ktoremu sypal sie wasik. W kolku, najpierw skakali, potem sie krecili na jednej nodze, ale do Derwiszow im daleko, potem podrzucali lancuchy i maczugi. Wszystko to wygladalo, jak przygotowanie do walki w ciezkiej zbroi. Jesli chodzi o efekty cwiczen, to wszyscy byli bardzoi spoceni, ale na super wysportowanych nie wygladai. Cwiczeniom towarzyszyl dwuosobwy zespol muzyczny. Przydalaby im sie ta ksiazka, ktora sprezdawali w Shiraz - autorstwa Schwarzeneggera.
Wieczorem trafilismy do poleconej pzez lolalnych restauracji, gdzie mieli serwowac lokalna specjalnosc - kurczaka w sosie z granatow i orzechow (a propos lokalnych specjalnosci, dzis zostalismy tez poczestowani sokiemmarchewkowym z lodami smietankowymi w srodku), i gdzie akurat odbywalo sie wesele. Zastanawialisy sie, kiedy do lokalu wpadna straznicy rewolucji i rozgonia towarzystwo. Panowie super elegancy, w garniturach i krawatach, podczas gdy tu sam prezedent lansuje styl bezkrawatowy. Doszlismy do wniosku, ze panie weszly wczesniej cale na czarno w czadorach i w wydekoltowane kiecki przebieraly sie dopiero na miejscu. Z imprezy dobiegla straszn alokalna rabanka w roli muzyki. Taki iranski dom weselny, gdzie nie mozna sie napic alkjoholu i trzeba zaplacic bajonskie sumy lapowek, zeby moc sie bawic w relatywnym spokoju. Wesele bylo dzis, bo jutro piatek, czyli dzien wolny. Miasto bylo znow pelne nazelowanych fryzur. To chyba tu jedna z glownych atrakcji weekendu.
Jutro jedziemy do Esfahan. Moze gdzie zdobete kabel do aparatu…



Additional photos below
Photos: 11, Displayed: 11


Advertisement



Tot: 0.397s; Tpl: 0.011s; cc: 19; qc: 62; dbt: 0.1287s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb