Trzylatka kończyła dzisiejszy dzień z glutem, piaskiem i kremem na twarzy. Było mnóstwo emocji: kąpiel w morzu, zamki na piasku, lody, plac zabaw, bieganie za mydlanymi bankami, churrosy, kilka kłótni, rano bam z murka na szorstkie wulkaniczne kamienie, chopitos i dużo chodzenia. Pojechaliśmy na obiad i na plaże do Los Christianos, gdzie znamy dwie dobre knajpy w morzu angielsko-niemieckiego junku. Są kurczaki z różna, fish&chips, English breakfast all day, piwo na 'pints', jest chiński bufet 'all you can eat', restauracja hinduska, a nawet raclette! Jest tez nasza ulubiona Churreria Marcos, która kiedyś była foodtruckiem, ale dorobiła sie w końcu stacjonarnego punktu. W Churrerii, jak sama nazwa wskazuje, są churros, czyli a la pączkowe balaski smażone w głębokim tłuszczu i jedzone wyłapanie w cukrze, ale tez perritos calientes, czyli gorące psy, czyli hot-dogi. Najbardziej wypasione
... read more