Już niemalże przywykliśmy do tego, że wizyta w Japonii to spotkanie z tajfunem. Tylko żeby w akurat w tą noc, kiedy mamy wejść na szczyt Fuji, co jest najważniejszą częścią naszej tegorocznej wyprawy. Nie nie damy się, bo mamy plan. Ale od początku... To przytrafiło się nam już drugi raz. Powaleni do wygodnego łóżka w tokijskim hotelu, po przespanych 2h/24h, zostaliśmy uratowani przez room service. Pani pokojówka wyrwała nas ze snu torując sobie drogę między naszymi plecakami. Totalnie zakłopotana faktem, że jesteśmy w pokoju, tak szybko, cicho i niespodziewanie zniknęła jak się pojawiła. Gdy spojrzeliśmy na zegarek okazało się, że gdyby nie ona musielibyśmy zapłacić za dodatkową dobę w hotelu. Była 10 czasu miejscowego, czyli środek nocy dla Europejczyka. Zdążyliśmy na styk wykonać szybką toaletę, omówić plan trasy do Kawaguchiko i wymeldować się, przed graniczna godzina
... read more